Już od godziny oglądam film,który na prawdę mi się spodobał. Niby nic wielkiego,ale zawsze coś.
Wpycham w siebie lody waniliowe z moją ulubioną malinową polewą, którą mogła bym jeść na co dzień.Mam ochotę iść już spać , ale poczekam na tatę, bo chcę z nim jeszcze pogadać na temat jego pracy. Brakuje mi już ojca. Nie mam z kim pogadać jak wstaje chyba, że przychodzi do mnie Rafa, ale ona nie zastąpi mi ojca ani matki, której nie mam. Strasznie przykro mi z tego powodu, że nie mam się komu poradzić czy wyżalić. Fakt jest Rafa, ale to nie to samo co rozmowa z mamą.
Pociesza mnie i wysłucha, ale nie pouczy mnie i nie udzieli dorosłej rady.
Kocham ją jak siostrę i nie wiem co bym zrobiła gdyby nasza przyjaźń się rozpadła. Jestem tego świadoma, że wszystko kiedyś się kończy, ale nie zwracam na to uwagi. Niech się dzieje co chcę, ale ja nigdy nie rozstanę się z Rafą. Nawet jeśli bym musiałam. Nic nas nie rozdzieli a zwłaszcza nikt nie ma prawa stanąć na drodze naszej przyjaźni.
Odkładam puste pudełko po lodach na stolik i układam się wygodnie na kanapie. Film coraz bardziej mnie nudzi i robię się senna. Nawet nie wiem kiedy moje powieki robią się ciężkie, zasypiam.
*Rafa*
Pukamy do drzwi, ale nikt nam nie otwiera.Rosie miała zostać dzisiaj w domu ponieważ była zmęczona.Na ogół jak coś mówi to prawdę, więc coraz bardziej zaczynam a raczej zaczynamy się martwić bo Neymar też na zadowolonego nie wygląda.
Odruchowo łapie za klamkę żeby upewnić się czy na pewno nikogo nie ma. Ku mojemu zdziwieniu drzwi otwierają się a przez moją głowę przelatuje tysiąc myśli. Zaczynam panikować. Może poślizgnęła się i upadła w łazience? Może co coś jej się stało? Szybkim krokiem wparowałam do domu. Zaczynamy szukać jej w cały domu począwszy od jej pokoju i łazienki. Krzyczę jej imię z nadzieją, że się odezwie.
Przeszukujemy z Julia całą górę, ale nigdzie jej nie ma.Zaczynam myśleć,że mnie po prostu wystawiła.
-Rafa tu jest -mówi szeptem z dołu Neymar. Szybko zbiegam na dół do salonu. Spoglądam na kanapę a na niej Rosi śpi jak zabita.Zaczynam płakać ,ale to łzy szczęścia. Nie wiem co bym sobie zrobiła gdyby jej się coś stało.Odwróciłam się do stojących za mną przyjaciół i widziałam wyraźną ulgę na ich twarzach. Wiem , że tak samo ja ja się przejęli.
-Rosie obudź się -szepczę jej do ucha a dziewczyna otwiera swoje powieki. Jest zaskoczona naszymi osobami w jej domu. Nic dziwnego skoro maraton miał być u nas.
-Co wy tutaj robicie ? - pyta zaskoczona ilustrując każdego z nas. Jest zaspana i jeszcze dobrze nie kontaktuje ze światem.
-Przyszliśmy do ciebie na maraton. Nie chcieliśmy zostawiać cię samej -wtrąciła się Julia kucając nad naszym śpiochem.
-Nie musieliście -przeciera swoje zaspane oczęta i podnosi się do pozycji-ale dziękuję -dodaje.
-No to co zaczynamy ?-pata z entuzjazmem mój braciszek.
Wszyscy siadamy na kanapie. No prawie wszyscy bo Jo rozwalił się na fotelu a Neymar na podłodze żeby tylko nie musieć siedzieć obok Rosie. Dziecko po prostu dziecko.Chłopaki włączają pierwszy film czyli horror. Na samą myśl ciarki mi przechodzą. Przytulam się do Rosie i obie nakrywamy się mięciutkim kocykiem.
-Jest tata?-podnosi się nagle Rosie.
-Nie ,nie ma -odpowiadam. Opadła znowu na kanapę wtulając się w poduszkę. Była rozczarowana, ale nie wiem czym. Może to chodzi o jej tatę. Ostatnio mówiła mi, że chcę z nim pogadać.
-Nie martw się -szepczę jej do ucha i głaszczę po głowie. Wiem , że brakuje jej ojca a najbardziej matki.
Dziewczyna wtula się we mnie i możemy oglądać ten film a raczej horror.
Julia przytuliła się do nas po pierwszej strasznej scenie. Chłopaki śmieją się z nas, ale to nie nasza wina, że ten horror jest taki straszny. No w końcu horror jak by nie było.
Neymar siedzi przed nami na podłodze oparty o kanapę więc postanawiamy z Rosi go trochę podręczyć. Na zmianie dzióbiemy go w żebra nagami a raczej palcami.Nie zwraca na to uwagi tylko śmieje się pod nosem. My też nie wytrzymujemy i wybuchamy. Tak bez powodu. Obdarowuje nas "gniewnym" spojrzeniem i dalej ogląda a my zaczynamy ponownie zabawę.
Tym razem nie wytrzymuje, chwyta nogę Rosi i ściąga ją z kanapy powodując głośny huk.Zaczynają "bić się" i turlać po całej podłodze. Chwytam odruchowo telefon i nagrywam ich wygłupy. No w końcu może dojdzie do czegoś między nimi. Tak bardzo bym chciała, bo wiem, że on są dla siebie stworzeni.
W końcu opamiętują się i każdy siada na swoich miejscach jednak ja z Rosi nie zamierzamy przestać.
Obmyślamy plan działania i obie wykonujemy to co ustaliłyśmy. Ja biorę Neymara a ona Jotę. Julia już smacznie śpi więc nie będziemy jej przeszkadzać.
Ja dalej dźgałam palcami Neymara a Rosie zajęła się Jotą, który prawie zasypiał. Po cichu zakrada się obok fotela na którym siedział Jo i od czasu do czasu smyra go po uchu na co on się po nim drapie. Siedzi za fotelem i mam wrażenie, że zaraz wybuchnie śmiechem.
-Bierzemy je !-krzykną Jo na co Neymar zrywa się z podłogi i przerzuca mnie przez swoje ramię. Próbuję się jakoś wydostać, ale nic z tego. Jo zajął się Rosie.Obie drzemy się jak opętane , ale Julia nadal śpi jak zabita.
*Rosie*
Jota przeżucia mnie przez ramie na co ja głośno krzyczę i wyrywam się mu. Nic z tego. Chłopak jest niewzruszony moim biciem z resztą tak jak Neymar.
-Pożałujecie, że z nami zadarłyście-wypowiedział się Neymar z tym swoim jakże łobuzerskim uśmieszkiem- gdzie macie telefony?-pyta podejrzanie. Po co im nasze telefony?
-Na kanapie -odpowiada Rafa. Jak się na nią patrzę to chce mi się śmiać tak bez powodu.
-No to działamy !-krzyczy Jo i wybiega ze mną na dwór. Drę się jak opętana, bo orientuje się,że chca nas wrzucić do basenu. Po chwili loduje z wielkim pluskiem w wodzie razem z Jo. Oczywiście dołącza do nas Rafa z Neymarem. Chłopaki nabijają się z nas a my zdezorientowane z cała sytuacją chlapiemy ich wodą. Teraz już wiem po co były mu nasze telefony. Biedny bał się że je nam zniszczy. Pożałował by tego gdyby mój telefon uległ zniszczeniu.
Neymar gdzieś znikną pod wodą a my spanikowane przybliżyłyśmy się do siebie nie wiedząc co zrobić.
Niespodziewanie ktoś pociąga mnie do wody. Na szczęście zdążyłam nabrać powietrza do płuc.
Otwieram oczy pod wodą i widzę zadowolonego Neymara. Wynurzam się i płynę do brzegu, ale moja droga jest przerwana przez pewnego osobnika. Przyciąga mnie do siebie.
-A ty gdzie się wybierasz ?-pyta i obdarza mnie swoim nienagannym uśmieszkiem. Chlapie mnie wodą w twarz na co ja próbuję go podtopić. Na marne moje starania bo za nic w świecie nie mogłam go przewrócić. Śmieje się bezczelnie ze mnie po czym chlapie go wodą w twarz,
-Teraz to pożałujesz -grozi mi i zanurza mnie w wodzie. Nie mogę złapać tchu i wynurzam się.
-Głupek ! -krzyczę bo to mogło skończyć się źle. Po raz kolejny przyciąga mnie do siebie i ku mojemu zaskoczeniu pochyla się nade mną i składa delikatny pocałunek na moich ustach. W pierwszej chwili nie wiem co robić. Odrywam się od niego spoglądam głęboko w oczy i wychodzę z basenu. Co on sobie wyobraża? Jak on mógł? Może to jest dziwne, ale było mi przyjemnie.
Cała roztrzęsiona, bo jest mi zimo pobiegłam na górę przebrać się w coś cieplejszego. Po chili do mojego pokoju wchodzi tak samo roztrzęsiona a zarazem podniecona Rafa.'
-Rosie!-krzyczy i rzuca mi się na szyję. Domyślam się, że wszystko widziała.
-Widziałaś?-pytam i siadłam na brzegu łóżka. Dziewczyna przytakuje i trzęsie się z zimna. Podnoszę się i wygrzebuję z szafy ubrania dla mnie i dla Rafy. Ja zajmuję pierwsza łazienkę i przebieram się w wybrane ciuchy czyli dresy i za duża bluza. Do tego trampki. Włosów nie suszę bo nie ma sensu.
Nie wiem jak ja mam tam teraz zejść. Jak spojrzeć mu w oczy? Nie wiem. To jest takie trudne.
W końcu zbieram się na odwagę i schodzę na dół . Od razu w drzwiach zatrzymuje mnie Neymar. Sprawnym ruchem go wyminęłam i usiadłam na kanapie gdzie jeszcze nikogo nie było oprócz śpiącej Juli. Jutro będzie żałowała że ją tyle ominęło.
-Nie uciekaj przede mną tylko ze mną pogadaj - mówi zachrypniętym głosem siadając obok mnie.
-Nie mamy o czym - kieruje swój wzrok w jego stronę. Mogła bym godzinami wpatrywać się w jego piękne oczy. Stop. Rosie stop.
-Jakoś jak cię pocałowałem to nie protestowałaś -mówi z grymasem na twarzy.
-To było pod wpływem chwili-wydukałam. To było pod wpływem chwili. Na prawdę nie mogłam wymyślić czego bardziej przekonującego.
-Czy ty słyszysz sama siebie?-pyta a ja nie wiem co mam mu odpowiedzieć. Odwracam wzrok i kieruje się na na górę.
Po raz kolejny i już nie wiem który Neymar zatrzymuje mnie, przypiera do ściany .
-Teraz tak szybko mi nie uciekniesz -patrze w jego błyszczące oczy i nie wiem co mam teraz zrobić.Uciekać czy zostać?
Delikatnie gładzi opuszkiem kciuka mój policzek. Po moim ciele momentalnie przechodzą przyjemne ciarki, których szybko się pozbywam jednak ukłucie w klatce piersiowej daje po o sobie znać. Zbliża swoją twarz do moje a nasze usta łączą się w delikatny a zarazem namiętny pocałunek.
-Neymar ...ja nie wiem -mruczę i biegnę do swojego pokoju gdzie siedzi Rafa rozczesując swoje włosy. Rzucam się jej w ramiona i zaczynam płakać. Nie wiem czy ja coś do niego czuję . Nie chcę go ranić, ale nie jestem pewna swoich uczuć.
-Ej mała co jest?-pyta mnie jak zwykle zatroskana.
-Całowałam się z Neymarem-odpowiadam jej i nurkuje głową w poduszkach cały czas płacząc.
-Drugi raz? -pyta ja ja tylko kiwam głową. Wiem , że to głupie co zrobiłam , ale tak moja natura. Po prostu w niezręcznych sytuacjach uciekam.
Dlaczego ja się wali to wszystko na raz?
------------------------------------------------------------
.jpg)
Dziękuję za ostatnie komentarze pod rozdziałem :)
Moja kochana cieszynka <3