niedziela, 19 kwietnia 2015

6.Teraz tak szybko mi nie uciekniesz ..

Siedzę w domu i oglądam telewizję.Lecą same nudy tak jak zawsze. Dla takiego wymagającego człowieka jak ja, nie ma nic ciekawego. Czy ja naprawdę nie jestem aż taka wymagająca? No chyba nie. No może troszkę,ale to jeszcze zależy od mojego humoru.To jest jedna z moich wad, że działam pod wpływem emocji. W końcu trafiam na coś godnego mojej uwagi i zaczynam oglądać.
Już od godziny oglądam film,który na prawdę mi się spodobał. Niby nic wielkiego,ale zawsze coś.
Wpycham w siebie lody waniliowe z moją ulubioną malinową polewą, którą mogła bym jeść na co dzień.Mam ochotę iść już spać , ale poczekam na tatę, bo chcę z nim jeszcze pogadać na temat jego pracy. Brakuje mi już ojca. Nie mam z kim pogadać jak wstaje chyba, że przychodzi do mnie Rafa, ale ona nie zastąpi mi ojca ani matki, której nie mam. Strasznie przykro mi  z tego powodu, że nie mam się komu poradzić czy wyżalić. Fakt jest Rafa, ale to nie to samo co rozmowa z mamą.
Pociesza mnie i wysłucha, ale nie pouczy mnie i nie udzieli dorosłej rady.
Kocham ją jak siostrę i nie wiem co bym zrobiła gdyby nasza przyjaźń się rozpadła. Jestem tego świadoma, że wszystko kiedyś się kończy, ale nie zwracam na to uwagi. Niech się dzieje co chcę, ale ja nigdy nie rozstanę się z Rafą. Nawet jeśli bym musiałam. Nic nas nie rozdzieli a zwłaszcza nikt nie ma prawa stanąć na drodze naszej przyjaźni.
Odkładam puste pudełko po lodach na stolik i układam się wygodnie na kanapie. Film coraz bardziej mnie nudzi i robię się senna. Nawet nie wiem kiedy moje powieki robią się ciężkie, zasypiam.

*Rafa*

Pukamy do drzwi, ale nikt nam nie otwiera.Rosie miała zostać dzisiaj w domu ponieważ była zmęczona.Na ogół jak coś mówi to prawdę, więc coraz bardziej zaczynam a raczej zaczynamy się martwić bo Neymar też na zadowolonego nie wygląda.
Odruchowo łapie za klamkę żeby upewnić się czy na pewno nikogo nie ma. Ku mojemu zdziwieniu drzwi otwierają się a przez moją głowę przelatuje tysiąc myśli. Zaczynam panikować. Może poślizgnęła się i upadła w łazience? Może co coś jej się stało? Szybkim krokiem wparowałam do domu. Zaczynamy szukać jej w cały domu począwszy od jej pokoju i łazienki. Krzyczę jej imię z nadzieją, że się odezwie.
Przeszukujemy z Julia całą górę, ale nigdzie jej nie ma.Zaczynam myśleć,że mnie po prostu wystawiła.
-Rafa tu jest -mówi szeptem z dołu Neymar. Szybko zbiegam na dół do salonu. Spoglądam na kanapę a na niej Rosi śpi jak zabita.Zaczynam płakać ,ale to łzy szczęścia. Nie wiem co bym sobie zrobiła gdyby jej się coś stało.Odwróciłam się do stojących za mną  przyjaciół i widziałam wyraźną ulgę na ich twarzach. Wiem , że tak samo ja ja się przejęli.
-Rosie obudź się -szepczę jej do ucha a dziewczyna otwiera swoje powieki. Jest zaskoczona naszymi osobami w jej domu. Nic dziwnego skoro maraton miał być u nas.
-Co wy tutaj robicie ? - pyta zaskoczona ilustrując każdego z nas. Jest zaspana i jeszcze dobrze nie kontaktuje ze światem.
-Przyszliśmy do ciebie na maraton. Nie chcieliśmy zostawiać cię samej -wtrąciła się Julia kucając nad naszym śpiochem.
-Nie musieliście -przeciera swoje zaspane oczęta i podnosi się do pozycji-ale dziękuję -dodaje.
-No to co zaczynamy ?-pata z entuzjazmem mój braciszek.
Wszyscy siadamy na kanapie. No prawie wszyscy bo Jo rozwalił się na fotelu a Neymar na podłodze żeby tylko nie musieć siedzieć obok Rosie. Dziecko po prostu dziecko.Chłopaki włączają pierwszy film czyli horror. Na samą myśl ciarki mi przechodzą. Przytulam się do Rosie i obie nakrywamy się mięciutkim kocykiem.
-Jest tata?-podnosi się nagle Rosie.
-Nie ,nie ma -odpowiadam. Opadła znowu na kanapę wtulając się w poduszkę. Była rozczarowana, ale nie wiem czym. Może to chodzi o jej tatę. Ostatnio mówiła mi, że chcę z nim pogadać.
-Nie martw się -szepczę jej do ucha i głaszczę po głowie. Wiem , że brakuje jej ojca a najbardziej matki.
Dziewczyna wtula się we mnie i możemy oglądać ten film a raczej horror.
Julia przytuliła się do nas po pierwszej strasznej scenie. Chłopaki śmieją się z nas, ale to nie nasza wina, że ten horror jest taki straszny. No w końcu horror jak by nie było.
Neymar siedzi przed nami na podłodze oparty o kanapę więc postanawiamy z Rosi go trochę podręczyć. Na zmianie dzióbiemy go w żebra nagami a raczej palcami.Nie zwraca na to uwagi tylko śmieje się pod nosem. My też nie wytrzymujemy i wybuchamy. Tak bez powodu. Obdarowuje nas "gniewnym" spojrzeniem i dalej ogląda a my zaczynamy ponownie zabawę.
Tym razem nie wytrzymuje, chwyta nogę Rosi i ściąga ją z kanapy powodując głośny huk.Zaczynają "bić się" i turlać po całej podłodze. Chwytam odruchowo telefon i nagrywam ich wygłupy. No w końcu może dojdzie do czegoś między nimi. Tak bardzo bym chciała, bo wiem, że on są dla siebie stworzeni.
W końcu opamiętują się i każdy siada na swoich miejscach jednak ja z Rosi nie zamierzamy przestać.
Obmyślamy plan działania i obie wykonujemy to co ustaliłyśmy. Ja biorę Neymara a ona Jotę. Julia już smacznie śpi więc nie będziemy jej przeszkadzać.
Ja dalej dźgałam palcami Neymara a Rosie zajęła się Jotą, który prawie zasypiał. Po cichu zakrada się obok fotela na którym siedział Jo i od czasu do czasu smyra go po uchu na co on się po nim drapie. Siedzi za fotelem i mam wrażenie, że zaraz wybuchnie  śmiechem.
-Bierzemy je !-krzykną Jo na co Neymar zrywa się z podłogi i przerzuca mnie przez swoje ramię. Próbuję się jakoś wydostać, ale nic  z tego. Jo zajął się Rosie.Obie drzemy się jak opętane , ale Julia nadal śpi jak zabita.

*Rosie*

Jota przeżucia mnie przez ramie na co ja głośno krzyczę i wyrywam się mu. Nic z tego. Chłopak jest niewzruszony moim biciem z resztą tak jak Neymar.
-Pożałujecie, że z nami zadarłyście-wypowiedział się Neymar z tym swoim jakże łobuzerskim uśmieszkiem- gdzie macie telefony?-pyta podejrzanie. Po co im nasze telefony?
-Na kanapie -odpowiada Rafa. Jak się na nią patrzę to chce mi się śmiać tak bez powodu.
-No to działamy !-krzyczy Jo i wybiega ze mną na dwór. Drę się jak opętana, bo orientuje się,że chca nas wrzucić do basenu. Po chwili loduje z wielkim pluskiem w wodzie razem z Jo. Oczywiście dołącza do nas Rafa z Neymarem. Chłopaki nabijają się z nas a my zdezorientowane z cała sytuacją chlapiemy ich wodą. Teraz już wiem po co były mu nasze telefony. Biedny bał się że je nam zniszczy. Pożałował by tego gdyby mój telefon uległ zniszczeniu.
Neymar gdzieś znikną pod wodą a my spanikowane przybliżyłyśmy się do siebie nie wiedząc co zrobić.
Niespodziewanie ktoś pociąga mnie do wody. Na szczęście zdążyłam nabrać powietrza do płuc.
Otwieram oczy pod wodą i widzę zadowolonego Neymara. Wynurzam się i płynę do brzegu, ale moja droga jest przerwana przez pewnego osobnika. Przyciąga mnie do siebie.
-A ty gdzie się wybierasz ?-pyta i obdarza mnie swoim nienagannym uśmieszkiem. Chlapie mnie wodą w twarz na co ja próbuję go podtopić. Na marne moje starania bo za nic w świecie nie mogłam go przewrócić. Śmieje się bezczelnie ze mnie po czym chlapie go wodą w twarz,
-Teraz to pożałujesz -grozi mi i zanurza mnie w wodzie. Nie mogę złapać tchu i wynurzam się.
-Głupek ! -krzyczę bo to mogło skończyć się źle. Po raz kolejny przyciąga mnie do siebie i ku mojemu zaskoczeniu pochyla się nade mną i składa delikatny pocałunek na moich ustach. W pierwszej chwili nie wiem co robić. Odrywam się od niego spoglądam głęboko w oczy i wychodzę z basenu. Co on sobie wyobraża? Jak on mógł? Może to jest dziwne, ale było mi przyjemnie.
Cała roztrzęsiona, bo jest mi zimo pobiegłam na górę przebrać się w coś cieplejszego. Po chili do mojego pokoju wchodzi tak samo roztrzęsiona a zarazem podniecona Rafa.'
-Rosie!-krzyczy i rzuca mi się na szyję. Domyślam się, że wszystko widziała.
-Widziałaś?-pytam i siadłam na brzegu łóżka. Dziewczyna przytakuje i trzęsie się z zimna. Podnoszę się i wygrzebuję  z szafy ubrania dla mnie i dla Rafy. Ja zajmuję pierwsza łazienkę i przebieram się w wybrane ciuchy czyli dresy i za duża bluza. Do tego trampki. Włosów nie suszę bo nie ma sensu.
Nie wiem jak ja mam tam teraz zejść. Jak spojrzeć mu w oczy? Nie wiem. To jest takie trudne.
W końcu zbieram się na odwagę i schodzę na dół . Od razu w drzwiach zatrzymuje mnie Neymar. Sprawnym ruchem go wyminęłam i usiadłam na kanapie gdzie jeszcze nikogo nie było oprócz śpiącej Juli. Jutro będzie żałowała że ją tyle ominęło.
-Nie uciekaj przede mną tylko ze mną pogadaj - mówi zachrypniętym głosem siadając obok mnie.
-Nie mamy o czym - kieruje swój wzrok w jego stronę. Mogła bym godzinami wpatrywać się w jego piękne oczy. Stop. Rosie stop.
-Jakoś jak cię pocałowałem to nie protestowałaś -mówi z grymasem na twarzy.
-To było pod wpływem chwili-wydukałam. To było pod wpływem chwili. Na prawdę nie mogłam wymyślić czego bardziej przekonującego.
-Czy ty słyszysz sama siebie?-pyta a ja nie wiem co mam mu odpowiedzieć. Odwracam wzrok i kieruje się na na górę.
Po raz kolejny i już nie wiem który Neymar zatrzymuje mnie, przypiera do ściany .
-Teraz tak szybko mi nie uciekniesz -patrze w jego błyszczące oczy i nie wiem co mam teraz zrobić.Uciekać czy zostać?
Delikatnie gładzi opuszkiem kciuka mój policzek. Po moim ciele momentalnie przechodzą przyjemne ciarki, których szybko się pozbywam jednak ukłucie w klatce piersiowej daje po o sobie znać. Zbliża swoją twarz do moje a nasze usta łączą się w delikatny a zarazem namiętny pocałunek.
-Neymar ...ja nie wiem -mruczę i biegnę do swojego pokoju gdzie siedzi Rafa rozczesując swoje włosy. Rzucam się jej w ramiona i zaczynam płakać. Nie wiem czy ja coś do niego czuję . Nie chcę go ranić, ale nie jestem pewna swoich uczuć.
-Ej mała co jest?-pyta mnie jak zwykle zatroskana.
-Całowałam się z Neymarem-odpowiadam jej i nurkuje głową w poduszkach cały czas płacząc.
-Drugi raz? -pyta ja ja tylko kiwam głową. Wiem , że to głupie co zrobiłam , ale tak moja natura. Po prostu w niezręcznych sytuacjach uciekam.
Dlaczego ja się wali to wszystko na raz?

------------------------------------------------------------
Za błędy przepraszam.
Dziękuję za ostatnie komentarze pod rozdziałem :)


Moja kochana cieszynka <3



środa, 1 kwietnia 2015

5. Znowu sieroto go zgubiłaś!?

-Że co ? -pytam i marsze brwi. Nie wiem o co mu chodzi. Jak jak najszybciej chcę zapomnieć o tamtej sytuacji i żyć dalej. Nie mam zamiaru rozpamiętywać tego do końca życia. Było minęło.
-To co słyszałaś -mamrocze i wbija we mnie to swoje obłędne spojrzenie. Odwracam wzrok i kieruje go w stronę wody i dziewczyn wygłupiających się razem z Jo. Muszę przyznać, że bawią się doskonale. Tak jak małe dzieci. Ja też tak chce i zaraz dołączę się do nich, bo nie mam zamiaru tu z nim siedzieć. Nie chcę go słuchać i tyle.
Chłopak nadal siedzi koło mnie i wpatruje się we mnie jak w obrazek. Zaczyna mnie to nieco irytować, ale dalej staram się udawać niewzruszoną. Dokładnie skanuje  jego wcześniejsze słowa, które rozbijały się w mojej głowie niczym echo. Stwierdzam, że dalej nie rozumiem o co mu chodzi.
-Możesz mi powiedzieć o co ci tak na prawdę chodzi ?-pytam i kieruje swój wzrok na niego. Otwiera usta jak by chciał coś powiedzieć i po chwili je zamyka. Jego twarz momentalnie smutnieje i odwraca swój wzrok przy tym zmieniając swój obiekt zainteresowania. Podkula nogi i opiera na swoich kolanach ręce.
Z jego wyrazu twarzy wnioskuje, że nie wie jaką ma mi udzielić odpowiedz.
-Już nic-w końcu odpowiada i opuszcza głowę w dół , wpijając wzrok w piasek. Każda odpowiedz by mnie sadysfakcjonowała , ale dlaczego musiał akurat dać taką na którą ja tym razem nie miałam pomysłu.
-Jak chcesz.. miałeś okazje powiedzieć co ci leży na sercu. ale jak nie to nie. Do niczego cię nie zmuszam, ale wiedz , że ja o tamtym incydencie nie zamierzam już pamiętać-mówię jednym tchem i wstaje z koca. Może jestem bezduszna i bez serca , ale miał okazję powiedzieć mi o co mu  chodzi , ale tego nie zrobił i to jego strata. Jest mi go trochę szkoda bo wiedzę, że coś go gryzie.
-Chodź -wyciągam do niego rękę a ten łapie mnie za nią i przyciąga do siebie tak, że ląduje prosto na nim.
-Idę -szepcze mi na ucho i wstaję a ja dalej leżę na piachu. Zachował się jak totalny debil. Chciałam tylko być uprzejma , ale do niego nic nie dociera.
Szybkim ruchem podnoszę się z ziemi i idę do morza Śródziemnego dołączyć do przyjaciół. Nie zważając na Neymara wchodzącego do wody  , zaczynamy chlapać się wodą. Bawimy się przy tym przezabawnie a zwłaszcza ja i Jo , który właśnie zarzucił sobie mnie na ramię i biega po wodzie chlapiąc przy tym innych. W końcu się opanowuję i opuszcza mnie do wody.
Nie chcę mi się już bawić więc idę na koc i okrywam się suchym, cieplutkim ręcznikiem.


Otwieram drzwi do domu i jak zwykle nie zastaje w nim żywej duszy. Coraz bardziej zastanawiam się nad kupnem jakiegoś psiaka. Brakuje mi kogoś takiego pociesznego, kto będzie mnie zawsze witał kiedy będę wracała do domu,
Idę do mojego pokoju i zamykam drzwi. Rzucam na łóżko małą torebkę i podchodzę do szafy wybrać jakieś luźne ciuszki  na samotny wieczór. Wybieram luźną niebieską bluzę i  do tego czarne leginsy.
Przebieram się i szukam w torebce mojego telefonu , który jak myślę powinien się w niej znajdować. Jednak się mylę.Nie ma go.Panikuję i jeszcze raz przeszukuję moją torebkę. Nie ma.
Biegnę na  dół po schodach i jak najszybciej wybiegam z domu. Kieruję się w stronę domu Rafy, Może tam zostawiłam ten cholerny telefon. Nie chcę nawet myśleć że ktoś obcy zobaczy moje wiadomości, galerie,a co najgorsze nagrania na których mówię,że podoba mi się Neymar.
Jakim trzeba być człowiekiem żeby nie założyć hasła na telefon. Bez mózg i tyle.
Dobiegam do posiadłości przyjaciółki i wchodzę na jej posesje. Na podwórku natykam się na Neymara grzebiącego w swoim aucie.
-Ros-mówi i kieuję swój wzrok w moją stronę, ale ja to lekceważę. Wbiegam szybko do domu i bez żadnego wahania wchodzę do pokoju mojej przyjaciółki.
Zastaję tam całującą się parę.
-Sorka -wycofuje się. Kucze dlaczego nie zapukałam? Mogła bym w tym momencie uniknąć odruchu wymiotnego. Rafa z tym swoim zmieszali się a ja czuję że robię się różowa na twarzy.
-Spoko-odezwał się stanowczym a zarazem miłym głosem. Nie znam go, ale jakoś nie pali mi się aby go poznać. Nic mnie w w nim nie zachwyca w przeciwieństwie do Raf. Ciągle brzęczy mi nad uchem jaki to on nie jest i co robi. Bla bla bla...
-Chciałaś coś? - zapytała oschle co manie jakoś tak trochę zabolało. No wiem że im przerwałam, ale nie powinna odzywać się do mnie w taki sposób.
-Nie widziałaś mojego telefonu ?-pytam z nadzieją w głosie. Modlę się w duchu żeby z za pleców wyciągnęła mój ukochany telefon.
-Znowu sieroto go zgubiłaś !-krzyczy już bardziej przez śmiech, ale mnie to nie rusza. Niech sobie mówi co chce i lepiej  zajmie tym swoim-Przecież wiesz co tam było -wstaje z kolan chłopaka.
-Wiem -wzdycham i wychodzę z pokoju. Zostawiam ich samy i idę dalej szukać telefonu bo gdzieś musi być. Nie rozpłyną by się od tak.
Nie rozumiem już Raf.. Nigdy jeszcze nie była dla mnie niemiła i nie wiem co mam o tym sądzić, ale jestem pewna, że za zmianą jej zachowania kryje się ten burak.
-Ros !-krzyczy za plecami Neymar. Nie zwracam na to uwagi bo po co. Jestem na niego wkurzona za to co zrobił na plaży.
Chciałam tylko go jakoś pocieszyć a on perfidnie  sobie ze mnie zakpił. Pomoc w tych czasach się już chyba nie liczy a zwłaszcza dla tej dwójki.  Widać, że rodzeństwo.
Łapie mnie za ramię i odwraca przodem do siebie,
-Możesz się zatrzymać? Bo chyba mam coś twojego -informuje mnie i na jego twarzy pojawia się minimalny uśmieszek. Nie widzę dokładnie jego twarzy bo piekielne słońce świeci mi prosto w oczy.
-Czyli ? pytam, zakładam ręce na piersi i opieram się o murek,który znajduję się obok furtki.
Patrze się w skupieniu na szperającego po kieszeniach chłopaka.Moja twarz nie wyraża żadnych emocji tak jak bym była pozbawiona uczuć osobą. Wcale tak nie jest, ale czasem  mam ochotę zmienić coś w swoim życiu i żyć pełnią życia. Jestem przekonana, że umrę jako stara zrzędząca baba a nie starsza kobieta która cieszy się że tak wile osiągnęła i może umrzeć w spokoju.
Mój wyraz twarzy zmienił się gdy chłopak wyją z kieszeni moją własność w postaci telefonu.
Z przypływu radości skaczę chłopakowi na szyję i całuję  go w brudny od smaru policzek. W końcu trzymam swoją własność w rękach. Kamień spad mi z serca że nikt w nim nie grzebał chociaż nie jestem pewna czy Neymar tego nie robił. Jak by zobaczył ten filmik to chyba bym się zabiła.
-Uuu... -słyszę głośny śmiech Rafy, która aktualnie śmieje się przez okno.Ta to ma pomysły.
Zaczynam się śmiać zresztą tak jak Neymar. Wygląda to komicznie.
-Czego chcesz intrygantko?-pytam i śmieje się przez śmiech do Brazylijki.Nie wiem czy ona tak na mnie działa czy to przez odzyskanie telefonu.
-Jaa ..No skąd .. Nigdy -wypiera się i wybucha śmiechem pokazując- Przyjdź wieczorem to zrobimy sobie całonocny maraton filmowy- proponuje.
-A ten no.. tamten osobnik będzie?-pytam tłumiąc w sobie śmiech. Mina Rafy jest bezcenna. Teraz udaje obrażoną.Spoglądam na stojącego za mną Neymara, który cały czas się dusi.
-Ten osobnik nazywa się Diego i nie , nie będzie go- robi nadętą minę- będziemy my tylko w piątkę-informuje mnie i zamyka okno nie czekając nawet na moją odpowiedz. Widać nie zależy jej na tym żebym przyszła.
-To jak? Przyjdzie? -pyta. Z tego całego towarzystwa to chyba jemu najbardziej zależy na mojej obecności, ale nie mam ochoty iść.
-Nie wiem-odpowiadam i nie czekając na jego odpowiedz ruszyłam do domu. No super. Dopiero co skrytykowałam zachowanie Rafy a teraz ja się tak samo zachowałam. Cała ja.
Nie chcę mi się iść i przez całą noc oglądać filmu a w dzień chodzić jak cień. Nie dziękuję. Wolę sie porządnie wyspać. Może chociaż dzisiaj spędzę trochę czasu z tatą , bo ostatnio prawie wcale się nie widujemy. Wiem że ciężko pracuję, ale ja też potrzebuję ojca.
Otwieram drzwi tylko po to żeby za chwile nimi trzasnąć i idę do pokoju przebrać się w coś wygodnego. Znowu.
Przebieram się i idę  do kuchni żeby zrobić sobie coś do jedzenia. Dawno nie jadłam i strasznie burczy mi w brzuchu.
Zastanawiam się dłuższą chwilę co mam sobie zrobić i postanawiam postawić na kisiel malinowy. Mmm .. już czuję ten zapach.


"Rafaela"

Diego już sobie poszedł więc mogę zacząć szykować się na nasz nocny maraton. Muszę przebrać się w coś wygodniejszego, ale najpierw przygotuję przekąski i coś do picie. Trzeba jeszcze znieść do salonu poduszki i koce , ale tym zajmie się Neymar. Nie będę sama wszystkiego robić. Od czego ma się starszego brata.
-Neymar !-krzyczę schodząc na dół bo nie wiem gdzie on jest.
-Nie krzycz tu jestem -słyszę głos do biegający z salonu. Neymar jak zwykle leży rozwalony na kanapie i ogląda TV
-Możesz mi pomóc ?-pytam i siadam na kanapie koło niego.. Oczywiście od razu się mną wysługuje i kładzie nogi na moich udach.- Nie za dobrze ci -dostaje ode mnie poduszką w głowę. Zaczynamy się śmiać ja nienormalni, ale to u nas norma. Tak samo jak z Rosie. A właśnie Rosie.
-W czym ? -pyta i dalej ogląda bzdury w Tv
-Trzeba ściągnąć z góry koce i poduszki. Przecież dzisiaj przychodzi banda -śmieje się. Lubię ich tak nazywać. Zachowują się czasem jak małpy albo małe dzieci.
-A Rosie przyjdzie ?-zaskakuje mnie trochę tym pytaniem.
-Nie wiem zaraz do niej napisze .. A co?-macham zabawnie brwiami na , ale po chwili tego żałuję bo dostaje poduszka. Na pierwszy rzut oka widać że  mają się ku sobie , ale dlaczego oni są tacy uparci i nic nie robią.
- Nic ..-porusza ramionami ja by to go wcale nie obchodziło, ale ja wiem że jest inaczej.
Wyciągam z tylniej kieszonki telefon i piszę sms'a do Rosie.
" Hej leniuchu .. Przychodzisz? Czekamy "
" Hej intrygantko.. Nie, nie przychodzę :/"
" Ej ! Dlaczego ? Coś się stało?"
" Jestem zmęczona , ale wy bawcie się dobrze :* "
" Bez ciebie ?:/"
" Tak wyszło :)"
" Neymar będzie zawiedziony ;)"
" Wariatka! :)"
"Mówię prawdę złotko ^^"
" No chyba nie .."
" Chciała bym mieć taką bratową :)"
" Marzenia.. "
" Albo rzeczywistość "
" W twoich snach złociutka "
-Ja wam kiedyś , gdzieś coś zrobię. Oboje uparci -wywracam oczami a Neymar nie wie o co mi chodzi. Dlaczego oni zachowują się jak bachory? Przecież to widać na kilometr że się sobie podobają. Dlaczego nie mogą jak cywilizowani ludzie porozmawiać tylko się unikają?
- O co ci chodzi -podnosi się z kanapy zdezorientowany.
-O ciebie i Rosie -wstaję z kanapy i zakładam ręce na piersi.
- Dalej cię nie rozumiem -marszczy brwi tak jak by nie widział o co mi chodzi.
-Przecież wiem, że ona ci się podoba i ty jej.-delikatnie się uśmiecham i czekam na reakcje mojego braciszka.
-Powiedziała ci to ? -pyta ciekawsko. Teraz to już wpadł po same uszy.
-Nie trzeba nic mówić .. To widać - śmieje się i opadam na kanapę - Lepiej z nią pogadaj za nim będzie za późno.
-Może i tak zrobię , ale boje się jej reakcji -wyznaję a ja się dziwie. No w końcu to przyznał. Już nie mam siły im tego wmawiać. W końcu przejrzał na oczy , ale boje się reakcji Rosie bo nie jestem przekonana czy na pewno on jej się podoba. Mam nadzieję że tak i że go nie wkopałam.
- Nie będzie źle. Nie martw się tylko z nią jak najszybciej pogadaj -przytulam go i pod nosem się uśmiecham.Może w końcu mój plan wypali. Muszę powiedzieć o tym Juli. Albo nie. Jak na razie to będzie sekret naszej trójki. On dowiedzą się o tym jako drudzy.
-Przyjdzie dzisiaj ?-pyta smutnym głosem. Nie lubię jak jest smutny.
-Nie, ale mam plan -śmiej się i klepie go po ramieniu.
-Jaki znowu plan? Ona ma rację z tą intrygantką -uśmiecha się. No może i jestem intrygantką, ale nic na to nie poradzę. Tak już moja natura. Lubię swatać
-Księżniczka nie chce przyjść do księcia , więc książę pójdzie do księżniczki tylko że z obstawa-oboje wybuchamy śmiechem. Mam dobry plan. Rosie nie chcę przyjść, więc całą zabawę przeniesiemy do niej.
-Okej -wstaje z kanapy i idzie na górę . Jak się domyślam idzie do swojego pokoju się wyszykować.
Wyciągam po raz kolejny telefon  z tylniej kieszonki i piszę do Juli.
" Zabawę przenosimy do Rosie "
"Dlaczego?"
" Dowiesz się w swoim czasie"
"Jestem już prawie u was"
" Czekam "
Idę do pokoju przebrać się w coś wygodnego. Wybieram odpowiednie ciuch na dzisiaj i idę do łazienki wziąć szybki prysznic za nim Julia przyjdzie. Tylko nie wiem gdzie podziewa się Jo , ale obiecał że na 19 na pewno będzie.
Umyłam się i wysuszyłam włosy. Dzisiaj postanowiłam nie prostować bo nie ma sensu. Przecież będziemy siedzieć całą noc na kanapie i oglądać filmy.
Ubrałam się zwyczajnie w świecie i już byłam gotowa do wyjścia. Pozostało mi tylko czekać na resztę.
Z chodzę na dół i widzę wszystkich na których miałam czekać. Jak się okazuje to oni na mnie czekali a nie ja na nich.
Przed wyjściem robię sobie selfie z Neymarem i dodaje na instagrama z dopiskiem " My boy. Te AMO"
Wychodzimy z domu i kreujemy się w stronę domu księżniczki, która za nic w świecie się teraz nas nie spodziewa .


___________________________
Dałam ciała:/ Przyznaje bez bicia ...
Miałam zamiar trochę dopisać , ale koniecznie chciałam dzisiaj dodać rozdział ponieważ trochę zaniedbałam pisanie :/
Czekam na jakiekolwiek komentarze :)
Jeszcze raz przepraszam :)
I dziękuję za komentarze pod ostatnim rozdziałem :)

wtorek, 31 marca 2015

FanPage :)

Zapraszam do polubienia mojej stronki o Neymarze..
Mam taką cichą nadzieje, że chociaż trochę się  spodoba i dostanę kilka LIKE :)
Bardzo mi na tym zależy :*

https://www.facebook.com/Julkens11?ref=aymt_homepage_panel

______________________________________________________
Rozdział dodam dzisiaj albo jutro . Nie wiem jeszcze :)










wtorek, 3 marca 2015

4. Zapomnijmy.

Nie wiem po jaką cholerę do sypialni. Otwieram drzwi i wciągam chłopka do pokoju. Zbliżył się do mnie ja dopiero zaczęłam panować nad sobą. Odpycham go od siebie i biegnę w stronę wyjścia. Na  schodach nie obyło się bez podchnięcia . Biegnę ile sił w nogach z domu Neymara. Orientuje się, że nikt mnie nie goni. Staję i opieram się o drzewo. Nie wiem co we mnie wstąpiło, ale to była wina alkoholu. Neymar jest moim kolegą do cholery i nie wiem co mi odwaliło. Zresztą on jest nie lepszy. Sam zaczął. Nie wiem jak ja się juto mu pokarze. Najwyżej się nie pokarze. Jestem strasznie wściekła na Rafę ,że mnie z nim samą zostawiła. Poleciała do swojego kochasia i maiła mnie swoją przyjaciółkę w dupie. Nie obchodzi ją to jak ja się czuję. Nie miałam tam z kim gadać i się śmiać.Zawsze z Rafa byłyśmy głównym punktem zainteresowania. Nie obchodziło nas że ktoś się patrzy po prostu się bawiłyśmy. A teraz jeszcze ta okropna sytuacja. Czy ja na prawdę jestem aż tak pechowa. Nie może chociaż raz być dobrze. Tak jak chcę . Po mojemu. Czy ja naprawdę nie jestem tego warta? Wszystko i wszyscy mają mnie gdzieś. Nikt nie liczy się z moimi uczuciami.Zostałam pozostawiona sama sobie.
Idę cała roztrzęsiona do domu. Wchodzę i staram się zachować dość cicho żeby nie obudzić taty. Jeszcze by mi tego brakowało.
Wślizgam się po cichu do pokoju i zamykam za sobą drzwi. Ściągam z siebie ubrania i idę w samej bieliźnie do łazienki wziąć prysznic.
Wychodzę z pod prysznica i kieruje się w stronę mojego pokoju w samym ręczniku. Nakładam na siebie piżamkę i idę spać. Mam dosyć i chcę zapomnieć o tej całej sytuacji. Nie wirze że to stało się na prawdę. Ja i on to dwa różne światy i niech tak pozostanie. Nie wiek kiedy zasypiam.

*Rafaela*

Obudziłam się wypoczęta i wyspana. Przez promienie słoneczne które przebijały się przez roletę dało się poznać , że na zewnątrz jest gorąco.
Wstaje i leniwie się przeciągam a później idę do szafy wybrać jakiś strój na dzisiaj. Mój wybór pada na białą koszulkę na ramiączka i czarne szorty ze złotymi dodatkami przy kieszeniach.Do tego białe trampki i mój ulubiony full cap oraz kilka bransoletek na oba nadgarstki.
Wychodzę z pokoju i udaje się do kuchni zrobić sobie coś na śniadanie.W niej spotykam brata, który siedzi przy stole i nerwowo bawi się widelcem.Podchodzę do niego i daje mu na powitanie całusa w policzek na co on nie reaguję i dalej zatraca się w swojej zabawie.
-Coś się stało ?-pytam a on kieruje swój wzrok na mnie i nerwowo skanuje mój ubiór. Chyba dobrze zgadłam , ale nie jestem pewna. Był zdenerwowany. Wywnioskowałam to po jego szybkim i nerwowym oddechu oraz napiętych mięśniach.
-Nic .. wszystko jest okej -rzuca widelcem i nerwowo wychodzi z kuchni nie zważając na mnie.
Dość dziwne się dzisiaj zachowuje może to spowodowane jest tą wczorajszą imprezą. Nie wiem nie rozumiem co mu się stało. Wczoraj był normalny. Muszę pogadać z Rosie bo pewnie jest na mnie obrażona za wczoraj.Wiem , że postąpiłam głupio zostawiając ją samą. Nie powinnam i już nigdy tego nie zrobię chyba , że mi na to pozwoli. Nie powiem bawiłam się dobrze , ale nie tak dobrze jak z Rosie. Brakowało mi tych naszych wygłupów i śmiania się. Z Diego bawiłam się dobrze i nawet na koniec pocałowaliśmy się. Nie wiem , ale chyba czuję coś do niego.Tak , to chyba to.
Może coś się stało na tej imprezie. Nie powinnam jej z nim zostawiać i to w dodatku samej. Strasznie głupio postąpiłam i teraz żałuję.
Wyciągam z lodówki potrzebne rzeczy do robienia kanapek . Robię posiłek i w między czasie nastawiłam wodę na herbatę. Dokańczam robienie posiłku i konsumuje go. Zalewam wrzątkiem zawartość kubka. Piję gorący na pój i zmywam po posiłku brudne naczynia. Ogarniam trochę kuchnię i idę do pokoju brata dowiedzieć się co się stało. Myślę , że mi powie o co mu chodziło a jak nie to siła to od niego wyciągnę.Pukam do drzwi i słyszę ciche "proszę" . Otwieram drzwi i widzę siedzącego na skraju łózka chłopaka , który robi coś w telefonie. Nie wiem co , Mało mnie to obchodzi. , ale tym razem muszę z nim pogadać.
Wchodzę do środka i siadam obok niego na łóżku. Dalej wpatruje się w mały ekranik. Zarzucam rękę na jego szyi .
-Możesz mi powiedzieć co się stało ?-pytam pytam cicho i przyglądam się co robi w telefonie.
-Stało się coś co nigdy nie powinno się stać -mruczy i napina swoje mięśnie.
-Nie mów że przespałeś się z Rosie -wypalam i kieruje swój wzrok na brata. Robił się coraz bardziej zdenerwowany. Widziałam , że Rosie się mu podoba , ale nie byłam przekonana czy on jej.
-Prawie -mówi  przygaszonym tonem i zaciska pięść. Na tę wiadomość serce mi stanęło. To moja wina bo ją z nim zostawiłam. Nie daruje sobie jak się nie będzie do mnie przez moją głupotę odzywać.
-Co takiego?!-krzyczę -Idę do Rosie !-po raz kolejny krzyczę i wybiegam z pokoju. Wychodzę z domu i czym prędzej biegnę w stronę jej domu.Muszę ją przeprosić.
Wchodzę do jej domu i w wejściu mijam jej ojca.Witam się z nim a ten informuje mnie, że Rosie jeszcze śpi..
Postanawiam w ramach przeprosin przygotować dla niej na śniadanie jej ulubione naleśniki z powidłami truskawkowymi. Uwielbia to i jeszcze do tego cieplutkie kakao.
Zrobione śniadanie i kakao układam na drewnianej tacy i niosę do pokoju śpiącej królewny.Nie pukam tylko wchodzę i kładę na szafce koło jej łózka tacę ze śniadaniem.
Delikatnie siadam na łóżku obok Rosie i szturcham ja żeby się obudziła. Nie chce żeby moja robota poszła na marne i wszystko wystygło.

*Rosie*

Budzi mnie jak zwykle uśmiechnięta Rafa . Nie wiem czy ona zdawała sobie sprawę, że jestem na nią wściekła. Nie miałam zamiaru się do  niej odzywać. Niech trochę pocierpi.
Podnoszę się do pozycji siedzącej i przecieram zaspane oczy. Spoglądam na okno przez które przebijają się promienie słoneczne. Jak to w Barcelonie.
-Przyniosłam ci śniadanie - w końcu mówi a ja tylko wzruszam ramionami. Czy ona naprawdę chce mnie przekupić śniadaniem ? Marny pomysł , ale korzystny dla mnie.Uwielbiam naleśniki a zwłaszcza z dżemem truskawkowym. Palce lizać-wiem, że jesteś na mnie wściekła i wiem co się wczoraj wydarzyło-nerwowo gniotła moją miętową pościel.
-Na szczęście nic się nie wydarzyło bo oprzytomniałam. Rafa jak ja mu spojrzę w oczy-jęczę a dziewczyna mocno mnie przytula. Ona zawszę wie czego potrzebuje. Nie było takiego dnia, w którym nie potrafiła mnie pocieszyć. Kochana osóbka.
-Przepraszam , przepraszam już nigdy cię nie zostawię. Obiecuję - szepcze w moje ucho i mocniej mnie przytula.
-Ale co ja teraz zrobię,jak ja się pokażę? -pytam i marsze brwi. Nie mogę mu spojrzeć w oczy.Co on sobie teraz o mnie myśli.To wina alkoholu i będę sobie to cały czas powtarzać. Już więcej przy nim nic nie wypiję.
-Musisz stawić temu czoła i z nim pogadać. On też tego żałuję uwierz -przeczesuje moje włosy i próbuje mnie jakoś pocieszyć. Może i on ma racje nie powinnam siedzieć w domu z powodu jakiegoś głupiego incydentu, który nie powinien się nigdy wydarzyć.
-Masz rację -uśmiecham się -idziemy dzisiaj gdzieś?-pytam a na jej twarzy pojawia się uśmiech.
-Neymar mi właśnie napisał , że wszyscy idziemy dzisiaj na plażę ,łącznie z Julią i Jo którzy zaszczycą nas w końcu swoją obecnością -śmieje się a ja momentalnie poważnieje na imię Neymar.
-Rafa ja nie mogę -jęczę i kieruje swój błagalny wzrok na przyjaciółkę.
-Możesz, możesz a teraz idź się ubieraj, albo najpierw zjedz śniadanie.Jem posłusznie śniadanie i udaję się pod moją szafę wybrać jakieś ciuchy i strój. Nie zamierzam się jakoś stroić. Wyjmuję  z szafki białą zwiewną bluzkę i jeansowe spodenki z ćwiekami oraz pod to nakładam jasno niebieski strój i czarne sandałki. Nic specjalnego.
Po  drodze do kuchni w stępuje do łazienki i szczotkuje dokładanie zęby. Spinam włosy w wysoki kucyk i idę do kuchni po torebkę i wodę.
Zbieram wszystkie potrzebne rzeczy i zbieramy się od wyjścia. Na nogi nakładam sandałki i wychodzimy z domu. Kierujemy się w stronę budki z lodami. To było częste miejsce naszych spotkań ze względu na miejsce zamieszkania każdego z nas. Do niej praktycznie wszyscy mamy tyle samo drogi.W końcu Julia znalazła dla nas czas. Nie mówiąc już o Jo który zapomniał już o swojej przyjaciółce.
-Boisz się ?-pyta mnie Rafa a ja nie mam pojęcia co jej odpowiedzieć. Boje się jak cholera, ale nie powiem jej tego. Nie mogę robić z siebie jakiejś ofiary.
-Nie... jeszcze nie-uśmiecham się i idziemy w stronę naszego miejsca spotkań


Dochodzimy już do wyznaczonego miejsca i zauważam bruneta bawiącego się kluczykami od samochodu. Po co mu kluczyki? Przecież jesteśmy pieszo. Byli z nim Julia i Jota uśmiechnięty jak zawsze. Ten chłopak to chyba nie ma problemów.Ja szczerze mówiąc też ich jeszcze nie mam.
Podchodzimy do stolika i witamy się z wszystkimi. Kątem oka spoglądam na Neymar, który się na mnie gapi. Zaczynało mnie to wkurzać więc postanowiłam wziąć Jo na stronę, żeby opowiedział mi o swojej nowej 'zdobyczy'. Lubię słuchać jak gada o tych swoich laskach i co z nimi robi.Często się przy tym śmiejemy.
-A ciebie to zabieram na stronę -wskazuje palcem na chłopaka i głośnio się śmieje. Po jego twarzy można wyczytać , że już wie o co chodzi. Pociągnęłam go za rękę i zaprowadziłam na ławkę obok budki.
-No to co chcesz wiedzieć? Bo jak sądzę właśnie o to ci chodzi- śmieje się a ja robię to samo i spoglądam na nasz stolik przy którym siedzi mój obserwator. Gapi się na mnie jak by chciał mnie zjeść. Zaczyna mnie to irytować. Mógł by po ludzku podejść i pogadać ze mną jak człowiek z człowiekiem  a nie się gapi jak jakiś psychol.
-Wszystko-odpowiadam po chwili namysłu. Wiem, że będę tego żałowała no , ale co mi szkodzi. Może się czegoś nauczę. Serio nuczę? Ja się bardziej zgorszę chociaż nie wiem czy to możliwe.
Jota opowiada mi całą historie związaną z dziewczyną , która jak mi powiedział nazywała się Lil. Nawet ładnie. Kiedyś jak byłam mała nazywałam tak swoją lalkę, którą uważałam za swoje małe, bezbronne dziecko.
Opowiada mi szczegóły z ich wspólnej nocy, których nie chciałam wiedzieć. Słucham ich i z przerażenia zakrywam twarz dłonią i się głośni śmieje. Nie wiedziałam, że Jota może być tak wylewny zwłaszcza jeśli chodzi o te sprawy. Teraz żałuję,że go wyciągnęłam na ta stronę. Będą mi się śnić koszmary z podobizną Lil i Jo. Pokazuje mi jej zdjęcie w telefonie a ja ją szczegółowo lukam. Nie jest za brzydka , ale też nie za ładna.
-No to teraz ty mi coś opowiesz-oznajmia a ja robię głupią minę. Na początku nie ogarniam o co  mu chodzi. Dopiero po kilku minutach analizowania sobie w głowie wszystkiego z ostatnich godzin. Uświadamiam sobie, że chcę z pewnością zapytać o mnie i Neymara. Co to to nie. Czego oni się tak na mnie uwzięli. Nie mam ochoty teraz o tym gadać, a zwłaszcza teraz jak się na mnie gapi.
- Nie mam o czym gadać. Choć idziemy do reszty-zmieniam temat i ciągnę go w stronę naszej 'paczki'
Próbuje usiąść , ale dziewczyny nie chcą się posunąć. Zostaje mi tylko miejsce na przeciwko Neymar. Mam je. Specjalnie się kombinatorki nie chciały posunąć. On myślą, że jak koło niego nie siądę. A wręcz przeciwnie. Z przyjemnością na przeciwko niego usiądę .
-I co wam z tego będzie jak usiądę na przeciwko Neymara?-wzruszam ramionami i usiadam na przeciwko brązowookiego chłopaka z lekkim zarostem.
-Nic...-śmieją się a ja wywracam oczami na ten widok. One są jakieś stuknięte. Powinnam zapisać  je na jakąś terapie czy coś.
-Ja idę zamówić lody. Jakieś konkretne zamówienia?-pyta a ja się chwilę zastanawiam.
-Obojętnie -rzucam. Nie mam pojęcia jakie chce mi się lody. Niech się postara i coś sam wybierze.
-Ja czekoladowe -podnosi rękę Jota.
-Ja waniliowe-mówi zdecydowanie Julia.
-Ja..Ja..chcę truskawkowe-zająknęła się Rafcia.
-No to jeszcze raz. Czekoladowe,waniliowe,truskawkowe, a ty obojętnie więc proponuje pistacjowe-uśmiecha się do mnie a ja odwzajemniał uśmiech. No to się postarał. Wiedziałam , że ma dobry gust.
Neymar poszedł po nasze zamówienie a ja oparłam się wygodnie o ławkę i zamknęłam oczy żeby napoić się tą ciszą.
-Co to za słodkie uśmieszki?-wytyka mi Julia. Nie no super to już uśmiechnąć się nie można. Mam całe życie nadęta i wkurzona.
-O co ci chodzi -unoszę ręce ku górze i robię zdezorientowaną minę. Na szczęście Neymar wrócił z naszym zamówieniem i rozmowa się ucięła. Czuję się jak by cały czas wszyscy kontrolowali moje ruchy i to co robię. Czuję się nieswojo i mam ochotę z tond iść , ale została nam jeszcze plaża.Niestety .
Dokańczamy nasze lody i idziemy w kierunku plaży. W powietrzu unosi się zapach wody. Aż mam ochotę wskoczyć i z niej nie wychodzić.
Rozkładamy się na jednym z kocy. Nie wiem nawet kto go przyniósł, ale to pewnie Julia , alebo chłopaki.
Rozbieram się z bikini i kładę się na kocu. Pozostali ruszyli prosto do wody. Ja postanowiłam zostać i nabrać trochę koloru.
-A ty nie w wodzie?-pyta mężczyzna o ochrypniętym głosie.Tylko nie to. Wszystko tylko nie on.
-Jak widzisz-nie zwracam na niego uwagi.
-Musimy pogadać-rzuca a mnie zatyka. Wiedziałam, że to nie był najlepszy pomysł żeby tu przychodzić. Musiała stawić temu czoła.
-Nie mamy o czym rozmawiać po prostu zapomnijmy. Okej-tyle tylko udało mi się z siebie wydobyć, ale nie potrafiłam się skupić przy nim. Dziwi mnie dlaczego akurat przy nim.
-Ale jak ja nie chcę zapominać ?-kieruje swój wzrok na mnie a ja dławię się śliną. Co on właśnie powiedział? Nie wierze.. Ja chcę zapomnieć i żyć dalej. Nie chcę tego w nieskończoność rozpamiętywać bo to robi się chore.




Przepraszam za moją nieobecność. Rozdział nie jest taki długi jak planowałam, ale jest.
Dziękuję za komentarze które mnie motywują do działania :***
Następny postaram się dodać w piątek lub w sobotę.

No to do następnego .. Trzymajcie się cieplutko <3
Pozdrawiam :)

czwartek, 19 lutego 2015

3.Dzisiejszy partner...

Oglądamy ten film i obie płaczemy jak najęte. Nie wiem co on z nami zrobił, ale na pewno nic dobrego. Neymar siedzi koło nas rozwalony i patrzy na nas jak na jakieś trendowate. Jak to facet nie rozumie, że dziewczyna płacze na takich filach a zwłaszcza ja z Rafą.
Film się kończy a my ocieramy łzy i wspominamy co było w nim  takiego fajnego.Film jest świetny tak jak wszystkie które oglądałyśmy. Nie był takiego dramatu w którym nie ryczałyśmy, ale czuje, że właśnie tego potrzebowałam.
Junior nadal siedzi i się na nas lampi jak byśmy były jakimś ciekawym obiektem.Obserwuje każdy nasz ruch. Czy on nie może z tond wyjść? Tylko jeszcze bardziej psuje mi nastrój.
trochę ciekawi mnie to co chciał mi wcześniej powiedzieć. No nic przepadło przez tą gadułę.
-Długo jeszcze będziesz się tak gapił? -pytam wkurzona. Może my jesteśmy nagie,ale spoglądam w dół i nie. Jesteśmy ubrane. To do jasnej cholery dlaczego on się tak na nas gapi. Nie odpowiada tylko wzrusza ramionami a mi powoli zaczyna otwierać się nóż w kieszeni. Mój wzrok powędrował na Rafę , która też była nieco z irytowana jego zachowaniem podobnie jak ja.Obie wymieniamy się dziwnymi spojrzeniami na temat zachowania Neymara. Co chwila wybuchamy śmiechem a on nie wiem o co chodzi. Tak, nas nie ogarniesz...
-O co wam chodzi ?-pyta teraz on zdezorientowany. My nadal się śmiejemy i wymieniamy dziwnymi spojrzeniami. To jest takie niezwykłe, że tylko po przez spojrzenia dogadujemy się i wiemy o co nam chodzi,
-O nic -rzucam a i robię głupawą minę w stronę Rafy która nie może opanować się ze śmiechu.
Boziu co nam dzisiaj tak odwala. Niedawno wyłyśmy jak dzikie a teraz śmiejemy się jak głupie.
-A co chcesz ?-pyta Rafa przez łzy. Tym razem ze śmiechu.
-Chciałem was zabrać na imprezę -mówi a ja robię zrezygnowaną minę. Nawet sama nie wiem dlaczego. A może dlatego, że nie  miałam ochoty patrzeć się na te zakochane pary, które miźają się i przytulają? Nie wiem co się ze mną dzieje . Zamieniam się w jakąś zdesperowaną pannę. Jeszcze trochę to nie będę wychodzić z domu bo na ulicy mogę spotkać jakąś zakochaną parę. Robię się żałosna. Za miast korzystać z tego, ze jestem singielką to na siłę  chcę sobie znaleźć   jakiegoś chłopaka. Mam dopiero dziewiętnaście lat i zamierzam to wykorzystać. Tak Rosie Runn masz się wziąć w garść i przestać się nad sobą użalać.
-Ja jestem za. Zaproszę Diego -pobiegła do swojego pokoju zadzwonić do swojego kochasia.
No to już nie mam po co iść. Ona będzie z swoim kochasiem a ja zostanę sama i będę się lampić jak inni tańczą.Już wolę zostać w domu i poczytać. A pro po czytania. Dawno już nie czytałam i nie mogę dokończyć mojej książki.
Podniosłam się z kanapy.
-A ty?-pyta mnie. Ale ja nie wiem co mam mu odpowiedzieć. Niby już zdecydowałam, ale mój rozum mówił inaczej.
-Nie -krótko i na temat mówię i wychodzę z salonu, i idę do kuchni się napić. Jednak posłuchałam sama siebie a nie rozumu i jestem z tego dumna.
Biorę szklankę i nalewam do niej wody.
-A dlaczego? - pyta i wyskakuje zza futryny. Rozlewam wodę.
-Powaliło cię ! -krzyczę i wcieram blat, który przez niego zalałam.
-Sory -mówi a ja odwracam się i karcę wzrokiem. Po raz kolejny nalewam wodę do szklanki i piję.
Siadam na krześle przy szklanym, okrągłym stoliku w kuchni i sprawdzam facebooka na telefonie.
-To jak ?-pyta. Bosz czy on tylko umie pytać. Nawet nie umie normalnie odpowiedzieć tylko wzrusza ramionami.
Postanawiam odwdzięczyć się za super odpowiedz więc ja też wzruszam ramionami i dalej wpatruje się w telefon.
Wyrywa mi telefon z ręki i siada na wprost mnie przy stoliku. Kładzie mój telefon obok swojego ramienia i spoglądam na mnie.
-Oddaj mi go -mówię spokojnie jak na razie.
-Najpierw pogadamy-postawił warunek. Szlak ..przecież ja nie mam hasła na telefonie. Może się nie zorientuje bo do ogarniętych to on nie należy.
-Oddaj-mówię już bardziej surowo. Chłopak chwyta telefon i go odblokowuje.
-No to zobaczymy galerie -śmieje się a ja próbuję wyrwać mu telefon z rąk. Pech ciał,że się potykam i ląduję na jego kolanach. On wykorzystuje moment i ściska mnie tak żebym nie mogła zejść.
-Telefon -wystawiam rękę a on w nią uderza -nie chciałam piątki tylko telefon.
Jak dziecko po prostu.
-Ale masz ze mną  pogadać.
-Mów -rozkazuję a on oddane mi telefon. Próbuję wstać z jego kolan bo czuje się niezręcznie,ale on przyciąga mnie  z powrotem.
-Oddałem ci telefon , ale nie mam gwarancji, że  ze mną porozmawiasz -uśmiecha się i pokazuję te swoje równiutkie ząbki.
-Mów-ponawiam rozkaz i dalej zaczynam przeglądać facebooka. Czuję się nie zręcznie a zwłaszcza gdy pomyśle, że Rafa może zaraz tu wparować. Już widzę jej radosna buźkę gdyby zobaczyła nas w takiej sytuacji.
-To powiedz mi, dlaczego nie chcesz iść z nami na imprezę? -pyta po raz już nie wiem który.
-Bo nie mam z kim iść i nie chcę mi się samej siedzieć, i popijać kolejno drinki. Wolę zostać w domu i iść spać -odpowiadam na zadane mi wcześniej pytanie i dalej wpatruję się w mały ekranik. Kurczę dlaczego jestem taką niezdarą. Teraz muszę siedzieć na jego kolanach i wysłuchiwać kolejno pytań. Jak na przesłuchaniu.
-Jak to sama ?
-No normalnie. Rafa ma swojego Diego a ty masz swoje panienki-podkreślam ostatnie słowo. Ale żałuję bo dostałam palcem w żebro.
-To chodź ze mną.
-Z tobą.. -odkręcam się w jego stronę i marszczę brwi.
-No co taka zdziwiona .. Ze mną. Ja też nie mam z kim iść -oznajmia. No w sumie co mi szkodzi. Przecież to nie znaczy , że coś pomiędzy nami jest.
-Okej . Może w końcu poznam jakiegoś przystojniaka-marze .Neymar chrząka a ja się śmieje.
-Ale idziesz ze mną .
-Jedno nie przeszkadza drugiemu -macham zabawnie brwiami i schodzę z kolan chłopaka.
-Idziesz ze mną -powtarza. Już się pogubiłam. Na serio nie wiem o co mu chodzi.
-Nie jestem twoją własnością -mówię i wychodzę z kuchni i idę do Rafy.
Wchodzę do niej do pokoju i rzucam się na jej mięciutkie łóżko . Za to dostaje poduszką w głowę.
To nie jest przyjemnie uczucie.
-Idź się szykować-rozkazuję a ja nadal leżę.
-Nie chcę mi się iść -marudzę.
-Zaraz skopię ci tyłek ...Zobaczysz -śmieje się i dalej stoi przy ogromnej szafie z ciuchami-a tak w ogóle idziesz z kimś -pyta .
-Neymar -odpowiadam a ona robi minę w stylu"wtf"
-Żartujesz -wybucha śmiechem -zaprosił cię .
-Jakoś tak wyszło -podnoszę się i opieram brodę na ręce.
-To tym bardziej idź się szykować .
-Dobra ... PA - wychodzę z pokoju i idę schodami na dół. Niestety natykam się jeszcze na Naymara.
-Cześć -żegnam się z nim i omijam go.Zatrzymuje mnie i przyciąga do siebie. Odsuwam się od niego na bezpieczną odległość .
-Wpaść po ciebie ?-pyta . Czy on myśli , że ja jestem jakaś upośledzona i nie trafię sama do ich domu.
-Nie -rzucam i wychodzę z domu. Idę chodnikiem aż dochodzę do mojego miejsca zamieszkania.
Tradycyjnie trzaskam drzwiami i idę od razu do pokoju. Zauważam że taty nie ma w domu i wchodzę do pokoju. Jak bym nie musiał iść dzisiaj na tą imprezę to z chęcią walnęła bym się teraz na łóżko, ale nie mogę.
Wyciągam z szafy upatrzone ubrania i idę z nimi do łazienki. Wlewam gorącą wodę do wanny i pozbywam się ubrań . Wchodzę powoli do gorącej wody i zanurzam się w niej o szyi. Układam się wygodnie i rozmyślam o dzisiejszym wieczorze.
Woda wystygła i postanowiłam wyjść z niej więc otuliłam się cieplutkim ręcznikiem i ubrałam w przygotowane ubrania.
Układałam sobie włosy w koka, ale postanowiłam, że zostawię je rozpuszczone. Gotowa wychodzę z łazienki i nalewam sobie do szklanki soku pomarańczowego (mojego ulubionego )i jeszcze przed wyjściem poprawiam lekki makijaż i maluję usta na różowo.
Sprawdzam czy wszystko wzięłam łącznie z telefonem i zamykam drzwi na klucz. Idę chodnikiem w stronę domu przyjaciółki i podśpiewuje jedna z ulubionych piosenek :https://www.youtube.com/watch?v=77AT2zdw9C8&list=PLaXv8aafioCkQpgOU5fomAtHD0hAgBGdO&index=46
Wchodzę bez pukania do domu i rozglądam się po ścianach.
-Jest ktoś ?-pytam i słyszę stukot szpilek. Oznacza to , że Rafa już schodzi na dół.
-Ale się wystroiłaś -śmieję się a ja jestem też pod wrażeniem jej stroju. Na prawdę wyglądała bosko w biało-czarnej,obcisłej sukience i wyprostowanych włosach.
-Jaka śliczna -obracam  ją o 360 stopni a ona robi to samo ze mną-a gdzie jest ten twój kochaś -podkreślam słowo "twój " i się śmieje.
-Pf-syczy Rafa i obie zaczynamy się śmiać jak głupie-mój kochaś będzie czekał na mnie pod klubem-uśmiecha się złośliwie.
-A mój dzisiejszy partner zamierza dzisiaj zaszczycić nas swoja obecnością ?-pytam cicho Rafę a ta
znowu wybucha śmiechem.
-Neymar !-drze się na cały dom.Chłopak jak na zawołanie zbiegł z góry zapinając ostatni guzik w swojej śnieżno białej koszuli. Wygląda powalająco. Biała koszula idealnie podkreślała jego mięśnie i do tego czarne rurki oczywiście spuszczone w kroku.Rafa poszła jeszcze po swoją torebkę.
-Bardzo ładnie wyglądasz -powiedział z miłym uśmieszkiem.
-Chciałam jakoś wyglądać przy tobie , ale mi się nie udało-dalej wpatruje się w jego stylizację.
-Czyli spełniłem jeden z warunków dzisiejszego partnera -szepcze mi do ucha i macha brwiami a ja czuję, że robię się cała czerwona. Nie wiedziałam, że było aż tak słychać.
-Może -dukam obojętnie. Wlepiam wzrok w podłogę żeby tylko nie patrzeć w jego stronę.
-Zbierajcie się  -krzyczy w wyjściu Rafa . Taksówka po którą zadzwoniła była szybciej niż się spodziewałam.
-Jedziemy -wytrąca mnie z transu Neymar i ciągnie w stronę wyjścia.
-Masz strasznie zimne dłonie-mówi już nie na ucho , ale cicho i zamyka drzwi.
-Wiem -odpowiadam i wsiadamy do taksówki która na nas czeka. Przez drogę piszę sms'a do taty że jestem na imprezie i..
-Napisz mu, że śpisz u mnie -wtrąca się Rafa.
-Mam swój dom -śmieje się -a po za tym ty będziesz z Diego-macham zabawnie brwiami a ona wzrokiem pokazuje na Neymara. Na szczęście tego nie widział bo siedział z przodu-głupol. Nawet o tym nie myśl , okej.-karcę ją .
-Zobaczymy -droczy się a ja wywalam jej język i kończę sms'a
Po 10 może 15 minutach jesteśmy na miejscu. Wysiadamy z taksówki i Neymar płaci kierowcy.
Rafa odłączyła się od nas i powędrowała do swojego kochasia. Muszę przyznać że jest przystojny i wysportowany jak Neymar.
Chwytam Neymar po rękę i wchodzimy do klubu gdzie czekają na nas kumple Neymara z Barcy. Nie no super , że mnie poinformował. Na niego zawsze można liczyć.
Podchodzimy do stolika gdzie siedzi Messi,Anto ,Gerard,Shakira , Marc i Pedro.
Neymar przedstawia mnie swoim znajomym i przysiadamy się do nich.
-Jesteście razem -wypala Leo. Zabójcze pytanie jak na pierwszy raz.
-Nie , nie jesteśmy -odpowiadam i kątem oka spoglądam na Neymara. Znów ma jakiegoś focha. Nie wiem jak mam z nim gadać.Po chwili milczenia zaczęli zadawać mi mnóstwo pytań związanych z moją przeszłością. Czułam jak bym opowiedziałam im cały mój zakichany życiorys.
Chłopaki poszli po drinki a my zostałyśmy we trzy same .
-Co tak naprawdę was łączy z Neymarem? -pyta Anto
-Na prawdę to nic. Tylko tyle ,że jestem przyjaciółką Rafy -objaśniam sytuację.
-Przecież widać jak na ciebie patrzy -tym razem Shak. Obie wydawały mi się być spoko osobami. Czułam , że mogę nawiązać z nimi większe relacje.
-Ja nic nie widzę -mówię i zaczynam się śmiać. Wzrokiem cały czas szukam Rafy, ale nigdzie jej nie widzę. Jest mnóstwo ludzi i strasznie głośna muzyka. Mam ochotę potańczyć.
Dziewczyny się tylko śmieją . Naszą rozmowę przerywają nasi partnerzy. Pijemy ,rozmawiamy na różne tematy.
Miałam nadzieję że Rafa zaraz do na dołączy. Zaczynam się martwić.
-Gdzie jest Rafa-szepcze Neymarowi do ucha.
-Napisała mi, że idzie do innego klubu-on też szepcze mi do ucha.Nie no świetnie ja się o nią martwię a ona nawet nie napiszę. Wywracam oczami i robię wściekłą minę.
Neymar chwycił mnie za rękę i ruszyliśmy na parkiet.
Świetnie się bawimy po mimo tego że jesteśmy już nieźle wstawieni i plączą nam się nogi. W końcu przetańczyliśmy tą chyba 30 piosenkę i siadamy do stolika. Neymar poszedł po kolejne drinki .
Nie mam już siły.Chcę do domu. Muszę jeszcze odprowadzić Neymar bo jest jeszcze bardziej wstawiony niż ja.
Wyrywam go z wiru alkoholowego i ciągnę w stronę wyjścia. Mam o tyle szczęścia,że jeszcze może normalnie chodzić.Trochę się chwieje , ale nie jest tragicznie.
Prowadzę go cały czas za rękę i nie reaguje na jego czułe słówka typu: jesteś śliczna,piękna,nawet kocham cię było.
Próbuje dorównać mi kroku , ale jakoś mu to nie wychodzi. Cały czas mruczy coś pod nosem a ja cały czas się z czegoś chichoczę. Wiem, że jestem pijana, ale jakoś normalnie idę.
Cały czas jestem wkurzona na Rafę i jej zachowanie.
W końcu dowlekamy się pod dom chłopaka i prowadzę go do środka. Niespodziewanie przypiera mnie do ściany i zaczyna całować. Na początku nie odwzajemniam jego pocałunków. Dopiero po chwili oddaje się mu.
Odrywam się od niego i odpycham go od siebie. Jeszcze aż tak pijana nie jestem.
Chłopak robi dziwną minę a ja się chicholę dalej. Chwytam go za rękę i prowadzę , sama nie wiem po jaka cholerę do jego sypialni ..




Meczę ten rozdział od wczoraj ... Mam nadzieję że się podobał .
Dziękuję za ostatnie komentarze :)
Pozdrawiam :*
Przepraszam za błędy .

poniedziałek, 16 lutego 2015

2. Zostań..

-Mam sposób na nudę -mówi a ja nadal jestem zdziwiona faktem, że przyszedł. Wcześniej przychodził tylko z Rafą, albo Jo.
-Niech zgadnę...Oglądanie filmu. Sory nie chcę mi się samej oglądać.
-A kto powiedział , że samej -uśmiechną się delikatnie. Nie miałam ochoty już dzisiaj na nic, ale nie chcę sprawić mu przykrości. Doceniam to, że ona jako jedyny pomyślał o mnie chociaż miałam pewne podejrzenia , że to Rafa kazała mu tu przyjść.
Rozchyliłam drzwi i ruchem ręki zapraszam go do środka. Kierujemy się do salonu i każe chłopakowi się rozgościć , a sama idę po jakiś przekąski i zimne piwo. W kuchni znalazłam małą karteczkę przyklejoną do lodówki.
"Wychodzę. Wrócę późno nie czekaj na mnie . Kocham cię . Tata"
Z mężczyzn to tylko tata mnie kocha. Nie mam nikogo bliskiego oprócz niego. Mama zmarła jak miałam sześć lat. Nie pamiętam jej dość dobrze , ale wiem, że była dobrą i kochaną osobą . Tata ciągle powtarza mi jaka jestem do niej podobna, ale nie tylko z wyglądu.
-Chcesz piwo !-krzyczę z kuchni.Byłam pewna, że będzie chciał , ale warto zapytać może coś mu się odmieniło. Neymar jest typem podrywacza i imprezowicza. Coś musiało się stać, że dziś  nie poszedł z chłopakami na piwo.
-Poproszę -wychyla się zza futryny i opiera o nią. Wyciągam zimne piwo z lodówki i biorę z szafki jakieś przekąski. Chłopak cały czas obserwuje moje ruchy . Mi to nie przeszkadza.
-Trzymaj -podaje chłopakowi trunki a ja borę z blatu przekąski i idziemy do salonu.Kładziemy wszystko na stolik i usiadam wygodnie na fotelu.Wyciągam telefon z kieszonki i pisze sms'a do Rafaeli.
"To to twoja sprawka ? Jutro zginiesz"
"Nie dramatyzuj  "
"Nie wiem o czym mam z nim gadać. Nigdy nie byliśmy sami więc zawsze ktoś zaczynał temat"
"Będzie dobrze. Spokojnie"
"Mam nadzieje . A jak tam twoja randka ?"
" A pro po  randki . Muszę już kończyć bo Diego się denerwuje, że go nie słucham"
"Ble , ble , rzyg ,rzyg "
"Hahahaha ..Pa .Obudzę cie "
Odkładam telefon na stolik .
Rafa się zakochała, Mam nadzieje , że nie oleje mnie dla  tego kolesia. Cieszę się , że jest szczęśliwa i kogoś ma , ale coś czuje, że to odbije się na naszej przyjaźni.
-Zakochana -wzdycham . Ciekawe jakie to uczucie darzyć kogoś tak szczególnym uczuciem.Miałam kilku chłopaków , ale to byli po prostu debile, Do żadnego z nich nie czułam tego czegoś.
Spoglądam na chłopaka , który siedzi  na kanapie, Wyraźnie się z czegoś śmieje.
Powoli zaczynam ogarniać, że powiedziałam to na głos.
-Powiedziałam to na głos tak?-pytam chłopaka. Kiwa twierdząco głową ,a ja sama nie wiem co mam powiedzieć.-Rafa -dodaje-z tego się śmiejesz?-pytam.
-Możliwe ...
-Ale to nie jest śmieszne-robię naburmuszoną minę. Nie lubię jak ktoś się śmieje z miłości. To jest dla mnie drażliwy temat.
-Dobra zmiana tematu. Oglądamy ?
Nie rozumiem go .Przecież słowo zakochany jest dla ludzi. Może on myśli ,że ja się zakochałam a nie Rafa.
-Poczekaj chwilę . Muszę się ogarnąć-podnoszę się z fotela i idę do pokoju po moją piżamę. Zawsze kiedy oglądamy z Rafą jakiś film idę się umyć i przebrać bo wiem, że w trakcie usnę.
Miałam zamiar wziąć długą relaksacyjną kąpiel , ale nie będę chłopakowi uprzykrzać życia.
Biorę z szafki czystą piżamę i idę do łazienki.Biorę szybki prysznic i ubieram się w moją cieplutką piżamkę z myszką.
Wychodzę z łazienki i idę do salonu, siadam na mim poprzednim miejscu i biorę ze stolika trunek.
-Jaka seksowna piżama -śmieje się a ja po raz kolejny robię naburmuszoną minę. Co on sobie myśli? Nie rozumiem  go zresztą jak zawsze.
-Wal się -wydzieram się a on momentalnie przestaje się śmiać. Ten krzyk zawsze pomaga-włącz w końcu ten cholerny film-mówię przez zęby.
-Nie denerwuj się. Chciałem tylko powiedzieć, że ładnie wyglądasz-kurczę dlaczego muszę być aż taka jędzą. Staram się nie pokazywać tego , ale w tym momencie coś we mnie pękło i musiałam mu to powiedzieć .Teraz żałuję.
Usadawiam się wygodnie w fotelu i popijam trunek. Neymar podniósł się z kanapy i odstawił trunek na szklany stoli.
-To może ja już pójdę -drapie się nerwowo po głowie. Co on sobie teraz o mnie pomyśli. Wiedziałam, że ten wieczór nie skończy się za dobrze. Nie byłam w nastroju do oglądania filmu i to jeszcze z Neymarem
-Ney...przepraszam. Zostań  -podnoszę się z fotela. Chłopak nie wiem co ma zrobić , ale ja czuję , że się wycofa i po prostu sobie pójdzie.
-Przyjmuję , ale i tak muszę już iść ,bo jutro z samego ranna mam trening i muszę się wyspać-tak jak myślałam. Wycofał się i po prostu poszedł. Zostawił mnie samą jak reszta. Czego ja się spodziewałam, że będzie ze mną siedział nie wiadomo ile.Czuje , że coś kręcił z tym treningiem. Strasznie drżał mu głos i nie patrzył mi w oczy. Albo to mi już się co w głowę robi od tych podejrzeń i śledztw. Wyłączam telewizor i idę na górę do mojego pokoju.Zamykam za sobą drzwi i rzucam się na moje mięciutki łóżko.Otulam się szczelnie kołdrą i chyba zasypiam.
~~*~~
Ze snu wyrywam mnie Rafa. Kołyszę mnie raz w jedną raz w drugą stronę. Najwidoczniej jenie może mnie dobudzić.Delikatnie otwieram oczy i dostrzegam uśmiechniętego króliczka. Przeciągam się i jeszcze na chwilę zamykam oczy.Nie chcę mi się jeszcze wstawać, ale jestem ciekawa ja minęła jej randka.Po raz kolejny się przeciągam i słyszę ciche " dzień dobry ".
Podnoszę się i opieram o ścianę.
-Dzień dobry-przecieram oczy i po raz kolejny widzę Rafkę. Odwracam wzrok w stronę okna i widzę promienie słoneczne przedostające się przez rolety.Mam nadzieje, że dzisiaj też będzie tak gorąco.
-Jak się spało?-pyta i układa się wygodnie na moim łóżku. Dziś wygląda bardzo ładnie, z resztą jak zawszę. Nic dodać nic ująć.
-Bardzo dobrze , tylko trochę krótko-wzdycham-opowiadaj co działo się na randce - czułam, że czekał tylko na to pytanie. Oczywiście zaczęła opowiadać mi wszystko ze szczegółami. Nie unikała też takich słów jak słodki,romantyczny,wspaniały,uroczy,przystojny,inteligentny itp. Cieszyłam się jej szczęściem jednak jej trochę zazdrościłam, że jej się tak powodzi w tych sprawach. Miał już może kilkunastu chłopaków , a ja tylko dwóch w dodatku debili. Tak to odpowiednie słowo żeby ich opisać.
-A jak z tobą i z Juniorem ?-pyta a ja robię wielkie oczy.  Hola , hola jak to ze mną i Neymarem ? Ja i Neymar to dwie różne osoby i dwa inne światy.
-Żadne ze mną i Juniorem,okej..A tak to nic-mówię z obojętnością  w głosie. Rafę moja odpowiedź trochę zdziwiła. Już nic nie rozumiem.. Na co ona liczyła . Przecież to tylko kolega bo nawet nie przyjaciel.
-Jak to nic ?-pyta ze zdziwieniem.Zaczęłam po kolei opowiadać jej cały wieczór od momentu przyjścia do domu. Nie ograniczałam się w szczegółach.Jej mina była bardziej zdziwiona niż wcześniej. Zaczynam się śmiać ,a ona robi zdezorientowaną minę. Klepie mnie w ramię i szeroko się uśmiecham.Od samego początku wiedziałam, że to zjawienie się Neymara u mnie w domu to była jej sprawka.
-Zbieraj się idziemy na spacer z Pokerem-informuje mnie a ja zwlekam się  (jak co ranka )leniwie z łóżka.
- Już idę -mówię a króliczek wychodzi z pokoju. Nie wiem gdzie tym razem poszła, ale na pewno do kuchni.
Przeciągam się raz jeszcze i idę do moje dużej szafy po jakieś w miarę normalnie ciuchy. Wybieram odpowiedni strój i kieruje się do łazienki.Moją drogę przecina mała biała kuleczka o imieniu Poker.
Chwilę się z nim bawię po czym wchodzę do łazienki wziąć poranny prysznic.Nic mnie tak nie relaksuje jak poranna kąpiel.
Ubieram się w wybrana ciuchy i wychodzę z łazienki . Idę do kuchni gdzie siedzi Rafa bawiąca się z pokerem. Nie wiem dlaczego, ale to Neymar zawsze wychodził z nim na spacer.
-Idziemy -pytam króliczka.Biorę z blatu kubek i nalewam do niego soku pomarańczowego. Mojego ulubionego.Rafa stara się złapać Pokera , ale jakoś jej to nie wychodzi. Wyjmuję z tylnej kieszeni telefon i nagrywam nim filmik a następnie wstawiam go na instagrama i facebooka z dopiskiem "Poranna pogoń za Pokerem "
Rafa dostaje powiadomienie, że została oznaczona przy filmiku, Robi wściekłą (dla mnie słodką ) minę i goni mnie wokół stołu. Nie wiem co ona chce mi zrobić , ale chce.
-Dobra .. przestań już mnie ganiać bo padam -unoszę ręce w górę na znak , że się poddaje. Moje płuca wysiadają. Neymar dobrze mówił , że mam słabą kondycje. Muszę zacząć biegać.
-Masz szczęście, że jesteś moją przyjaciółką-ostrzegła mnie, ale i tak wiedziałam , że to jeszcze nie koniec jej zemsty.
-Idziemy?-pytam po raz kolejny a Rafa kiwa twierdząco głową i zapina psa,
-Nie jesz śniadania?-pyta Rafka.
-Nie mam ochoty- odpowiadam i zakładam moje białe trampki.Wychodzimy i kierujemy się w stronę plaży. Miałyśmy iść do parku , ale jakoś tak wyszło, że idziemy na plażę.Jak nigdy było mało ludzi więc puściłyśmy Pokera ze smyczy żeby się trochę wyszalał. Na nasze szczęście Neymar go jako tako wytresował i trzymał się nas. Rzuciłam mu kilka razy piłkę a ten posłusznie mi ją oddawał.

Po jakże męczącym spacerze Rafaela zapraszam mnie do siebie na jakiś dramat. Obie kochamy  ten rodzaj filmów. Obie ryczymy jak najęte.
-Za godzinę jestem muszę się trochę odświeżyć -mówię a ona kiwa głową na tak.Żegnamy się pod jej domem i idę w kierunku swojego. Niestety nie był taki spektakularny jak Rafy , ale go kochałam i to najważniejsze.
Wchodzę do domu i wyczuwam zapach jajecznic . Nie mylę się tata już wstał i robi sobie śniadanie. Przeważnie to ja mu robiłam , ale najwidoczniej zauważył, że mnie nie ma w domu i zrobił sobie sam. Witam się z nim i daję mu buziaka w policzek.Na to uśmiecha się.
-Gdzie byłaś?-pyta ciekawsko . Nie tato nie byłam na randce.
-Na spacerze z Rafą i Pokerem -odpowiadam na pytanie  i piję wodę , Dziś tak jak przepuszczałam jest mega gorąco.
-Dobrze już nie wnikam -i za to właśnie go kocham. Umie wyczuć moment w którym wolałabym żeby już o nic nie pytał.Moja odpowiedz powinna mu wystarczyć.
-Zaraz idę do niej oglądać film więc możliwe zostanę na noc-informuje go i wychodzę z kuchni.Kieruję się do swojego pokoju wybrać jakieś świeże rzeczy na przebranie.
 Przebieram się w nie i wkładam jeszcze telefon do kieszonki. Przed wyjściem rozczesuje włosy i wychodzę na ulicę. Idę tylko ze dwie minutki i znajduje się pod willą państwa Santos.
Wpisuje kod i wchodzę na posesje. W barce wita mnie Poker z jakąś piłką w pyszczku. Borę od niego piłkę i rzucam mu jak najdalej potrafię.Idę po brukowanej ścieżce prosto pod masywne drzwi i otwieram je. Zawsze gdy do nich przychodzę czuję smakowite zapachy dochodzące z kuchni. Zawsze Marcela przygotowuję coś dobrego do jedzenia.
-Jest tu koś -wołam a wokół cisza. Nie wiem gdzie podziała się Rafa , ale na pewno zaraz przyjdzie. Jej rodziców dzisiaj i przez najbliższy tydzień nie będzie w domu bo pojechali załatwić jakieś ważne sprawy w Brazylii. Nie wnikam.
- Ja jestem -wychyla się z ogrodu Brazylijczyk.Dlaczego on ? Dlaczego nie Rafa? Tą dziewczynę naprawdę trzeba zlać.
-Gdzie Rafa -pytam trochę speszona. Nie lubię takich niezręcznych sytuacji.
-Wyszła do sklepu. Zaraz powinna być więc może pójdziesz ze mną do ogrodu-niechętnie , ale się zgadzam. Libię ich ogród jest taki duży i zadbany. Siadam na ławce i przyglądam się wyczynom Neymara z piłką. Wyciągam telefon i zaczynam go nagrywać . Neymar pomimo tego, że widzi jak go nagrywam dalej robi swoje. Widocznie jest już przyzwyczajony do nagrywania.
-Aż  tak ci się podoba to co robię -śmieje się.
-Podziwiam cie ja nie zrobiła bym nawet  2 podbić-dalej nagrywam , a on dalej świruje.
-Nauczę cie -proponuje ,ale ja kiwam przecząco głową. Ja i piłka dobry żart.
-Nie odpuszczę sobie -śmieje się. Neymar przestaje świrować i podchodzi do mnie a ja chowam telefon do tylniej kieszonki .Staje na przeciwko mnie.
-A co do wczorajszej sytuacji -drapie się nerwowo po głowie. Nagle słyszę trzaśnięcie drzwiami. Tak to Rafa dzięki bogu ..
-Hej, chodź oglądać -woła mnie a ja wycofuję się i idę do Rafy. Nie wiem co chciał mi powiedzieć, ale jakoś chciałam tego wysłuchać. Nawet nie wiem dlaczego. A może miał mi coś ważnego do powiedzenia? Mówi się trudno. wycofałam się i nie zamierzam powracać do tamtej sytuacji.
Siadam wygodnie na kanapie i zaczynamy oglądać nasz dramacik..


Przepraszam , przepraszam , przepraszam....
Miał być dwa razy dłuższy, ale tak wyszło.
Właśnie skończyły mi się ferie i trochę mi to przeszkadza w pisaniu.

Pod ostatnim rozdziałem było aż 5 komentarzy. Naprawdę się tego nie spodziewałam i dziękuje z całego serca tym osobom. Nawet nie wiecie jak mnie motywujecie. Hahaha jaki rym :)
No nic ... Do następnego :)
Pozdrawiam :*
Za błędy przepraszam **

wtorek, 10 lutego 2015

1.Czasem zawodzą..

-Wstawaj śpiąca królewno !-krzyczy budząca mnie (jak co rano ) Rafa-wstawaj -dalej próbuje mnie obudzić , ale jakoś jej to nie za bardzo wychodzi.
Nawet w weekend nie da mi dłużej pospać.
Mieszkam tu już dwa lata i nadal nie mogę przyzwyczaić się do porannej pobudki Rafy. Nie mogę uwierzyć jak ta dziewczyna może podnieść się tak wcześnie z łóżka i jeszcze pofatygować się żeby mnie  zwlec . Niby mieszka tylko kilka domów dalej o de mnie , ale ja i tak nie miałabym tyle siły.
-Już wstaje -mruczę na odczepnego.Dlaczego ona musi się tak na de mną pastwić ?
-Ja znam to twoje już ...wstawaj.Dzisiaj jest przecież mecz Juniora.
-No faktycznie zapomniałam -walę się ręką lekko w głowę i leniwie podnoszę się do pozycji siedzącej.
-No więc zbieraj się -mówi z uśmiechem przyklejonym do jej twarzy dwadzieścia cztery godziny na dobę.Wyszła z pokoju i udała się do kuchni żeby zapewne zrobić mi śniadanie.
Tata pewnie ja co sobotę odsypia cały tydzień pracy.Szczerze to  wcale mu się nie dziwie.Tyle czasu siedzieć za biurkiem to można szału dostać. Podziwiam go  za jego wytrzymałość , ale powoli zaczyna mi go brakować . Co raz częściej zatraca się w pracy i już nie ma dla mnie tyle czasu co kiedyś .
Całe szczęście że mam taką osóbkę jak Rafa. Radosna ,uśmiechnięta pełna życia dziewczyna.Cudowna przyjaciółka której nie jeden mógł by mi pozazdrościć.
Zwlekam się leniwie z łóżka i podchodzę do mojej wypchanej po brzegi szafy.
Wybieram odpowiednie ciuchy i idę z nimi do łazienki . Borę szybki prysznic i wycieram się cieplutkim i miłym w dotyku ręcznikiem. Przebieram się we wcześniej przygotowane ubrania i rozczesuje moje poplątane włosy. Robię lekki make-up i wychodzę z łazienki. Kieruje się w stronę kuchni w której siedzi uśmiechnięta Rafa i wcina przygotowane przez nią tosty.
-Dla mnie też zrobiłaś -pytam i usadawiam swój tyłek na prześle obok mojej przyjaciółki.
-Niee.. Sama zjem tą górę tostów głupolu -śmieje się a ja całuję ją lekko w policzek-Uuu na czułości cię z rana zebrało -śmieje się a ja robię zdezorientowaną monę -poczekaj do wieczora -uderzam ją lekko w ramię i obie wybuchamy niepohamowanym  śmiechem .

*************************

Przed wyjściem ubieram się w moje czarne  trampki i ruszmy w stronę stadionu gdzie mieli na nas czekać Jo i Julia .
-Jaki obstawisz wynik?
-Będę optymistką  ... dwa zero -śmieje się i poprawiam okulary które znajdują się na mojej głowie .
-Dla kogo? -pyta a ja spoglądam na nią jednym z moich wzroków-Ok... żartowałam głuptasie .
-Wiem króliczku.. To byłoby trochę dziwne jak byś nie kibicowała drużynie swojego brata .
-Ejj... cicho bo napadnie mnie tłum niezrównoważonych fanek mojego sławnego braciszka -obie wybuchamy śmiechem . Takie wybuch często miały miejsce , a zwłaszcza wtedy gdy byłyśmy obie z Rafą
-Tak . Lepiej uważaj -chwytam ją pod rękę i idziemy w kierunku stadionu.

*************************

Pod Camp Nou tak ja się umawialiśmy czekali na nas Jo i Julia.
Podchodzimy do nich i witamy się z nimi .
Jesteśmy bardzo związani w piątkę ja ,Rafa,Julia,Jo i oczywiście Neymar. Ja z króliczkiem jesteśmy dla siebie najlepszymi przyjaciółkami. Odzywamy się też dobrze z Julią chociaż Rafa jest z nią bardziej związana bo znają się dłużej. Dogadują się bardzo dobrze co czasem powoduje, że czuje się odepchnięta od nich. Czasami tak się zagadują, że mnie a ni innych wcale nie zauważają.
Obaj chłopcy również są związani z Rafą bo w końcu są jej starszymi braćmi, a ze mną i Julią też dobrze się dogadują. Osobiście dogaduje się lepiej z Jo , ale i z Neymarem można się całkiem nieźle dogadać, tylko te jego humorki są czasami nie do wytrzymania .
We czwórkę kierujemy się na trybuny z kąt mamy podziwiać wyczyny Juniora.Jeszcze chwilę plotkujemy z dziewczynami aż do momentu wejścia na murawę obu drużyn.
Kibice obu drużyn zaczęli głośno gwizdać i coś krzyczeć.
Wstaję a wraz ze mną wszyscy kibice i rozlega się głośnie brzmienie hymnu Barcy .
Mecz się zaczął a ja w skupieni przyglądam się grze zawodników .
Nie musieliśmy długo czekać na pierwszy celny gol Bracy .Po dośrodkowaniu Alvesa ,Neymar wbija piłkę w siatkę z główki. Kibice szaleją a chłopaki cieszą się w gola.
Gra jest dosyć napięta i monotonna . Nic szczególnego się nie dzieje po za kilkoma niecelnymi strzałami.
Ten spokój nie trwa długo . Neymar zostaje sfaulowany w polu karnym. Zawodnik przeciwnej drużyny dostaje czerwoną kartkę . W tym meczu było wiele fauli na Ju ,ale nie aż tak agresywnych jak ten.
Messi wykonuje karnego i oczywiście strzela kolejnego gola . Kibice szaleją a chłopaki ponownie cieszą się ze swojego drugiego gola.

Mecz kończy się wygraną Barcy i wszyscy kibice opuszczają stadion wraz z nami. Kierujemy się do parku gdzie mamy czekać na Neymara.
Siadamy na ławce i zaczynamy komentować (jak zawsze po meczu) zachowanie przeciwników.
-Rosie, powinnaś zostać wróżką-wypala rozbawiony Jo .Uwielbiam tego gościa .W każdej sytuacji potrafi poprawić mi humor.
-Możee..-wzdycham patrząc w dół na moje jakże ciekawe buty.
-Muszę się wam pochwalić -wtrąca się Rafa -kierujemy wzrok na nią i pozwalamy jej mówić dalej - idę dzisiaj na randkę -uśmiecha się delikatnie i nerwowo bawi się bransoletkami.
-Z kim znowu ?-pyta zdezorientowana Julia . Ta jak zwykle ogarnięta w temacie . Mogła by przestać grzebać w telefonie i nas posłuchać.
-Ja chyba wiem z kim ..-macham zabawnie brwiami w stronę Rafaeli .
-Ej,ej ...Czy ja o czymś nie wiem ? -pyta lekko utykający Neymar . Nie dziwnie się mu po tym ostrym faulu.
-Nic,nic .. Nic ci się nie stało?-pytam naprawdę zmartwiona.
-Nie jest wszystko okej.
-Na pewno ?
-Na pewno -uśmiecha się .
-Rosie się o ciebie troszczy -sugeruje Rafa i macha brwiami. Czasem mam ochotę udusić ją własnymi rękami , ale tego nie zrobię bo ją kocham .
Wywalam jej język i się śmieje .
-To źle ?-uśmiecham się.
-Nie to dobrze -wtrąca się Julia.
-Dobra zmiana tematu. Gdzie idziemy uczcić zwycięstwo ? Hymm. Jakieś pomysły-pytam i każdego mierze po kolei mierze wzrokiem.Rafa ma dziś randkę więc na pewno nigdzie z nami nie pójdzie. A co z resztą? Nikt się nie odzywa.
Najwidoczniej wszyscy mają plany ,tylko dlaczego w tych planach nie ma mnie....
-Mam rozumieć , że każdy z was ma już jakieś plany. Dzięki za info . Bawcie się dobrze. Pa -schodzę z ławki i ruszam w kierunku domu nie żegnając się z przyjaciółmi.

Rafaella*

Czuję się winna. Zostawiliśmy ją bez słowa samą . Każdy z nas ją w jakiś sposób olał.
Wyciągam z tylnej kieszonki telefon i pisze do niej sms'a .
"Kochanie obraziłaś się ?Przepraszam "
"Nie jestem zła na cb tylko na resztę. Wiem , że ta randka jest dla ciebie bardzo ważna i musisz na nią iść "
"Jeszcze raz przepraszam "
"Daj spokój . Przecież nie możesz wszystkich swoich wieczorów spędzać w moim towarzystwie . Musisz prowadzić jakieś życie towarzyskie , a nie siedzieć ze mną przed telewizorem . Baw się dobrze ."
"Dziękuje . Jutro wpadnę do ciebie "
Nie otrzymuje wiadomości więc chowam  z powrotem telefon do tylnej kieszonki.
-Szkoda mi jej. Mogliście powiedzieć jej wcześniej, że macie jakieś plany.Biedna myślała , że będziemy się dzisiaj dobrze bawić.
-Jest mi głupio -siada i chowa twarz w dłoniach.
-Musicie pamiętać na przyszłość . Julia nie martw się wybaczy ci-uśmiecham się do niej serdecznie-A ty jakie masz plany ? Nic nie wspominałeś -pytał grzebiącego w telefonie Juniora.
-No bo nie mam planów -uśmiecha się.
-To może zajął byś się dzisiaj naszą kochaną Rosie, co?
-Może .-wzdycha -tylko nie wiem gdzie ją zabrać .
-Nie musisz jej nigdzie zabierać , po prostu odwiedź ją i dotrzymaj jej dzisiaj towarzystwa -radze mu. Biedni faceci myślą , że żeby uszczęśliwić dziewczynę trzeba ją gdzieś zabrać. Rosie nie należy do tych dziewczyn . Jej wystarczy tylko czyjaś obecność.
-Ok . Zobaczę co da się zrobić -puszcza do mnie oczko a ja się śmieje .Wiem , że coś kombinuje i wiem , że Rosie mu się podoba . Widzę jak na nią patrzy i zachowuję się przy niej inaczej niż gdy jej nie ma.
-Dobra.. Pa . My już uciekamy . Muszę się jeszcze wyszykować -żegnam się z Julią i kieruję się z braćmi w stronę domu.

Rosie *

Wchodzę do domu i trzaskam drzwiami . Zdejmuje obuwie i kieruję się do kuchni gdzie tata piję popołudniową kawę .Najwidoczniej już wstał.
Biorę szklankę i nalewam do niej soku pomarańczowego.
-Coś się stało?-pyta tata. Co ja mam mu powiedzieć , że moi przyjaciele mają mnie w dupie i nie obchodzę ich?Nikt nie liczy się ze mną.
-Nic -rzucam i idę do mojego pokoju który znajduje się na parterze jak wszystkie tu pomieszczenia.
Dlaczego właśnie dzisiaj muszę zostać sama ? Wszyscy prowadzą jakieś życie towarzyskie tylko ja siedzę w domu jak jakaś zakonnica. Czy mi już się nic od życia nie należy ? Naprawdę ?
Chciałam dzisiaj z kimś pogadać ,pośmiać się , ale widzę  moje plany poszły w łeb.
Trzaskam drzwiami do pokoju i rzucam się na moje mięciutkie łóżeczko .
Teraz chcę się tylko wyspać , bo nie mam nic innego do roboty .Nawet nie wiem kiedy zasypiam.

Budzi mnie mój telefon , który nachalnie wibruje w tylnej kieszeni spodni.
Wyciągam telefon z kieszonki i odbieram połączenie.
-Halo-mówię zaspanym głosem .
-Co ty taka zaspana?- pyta trochę  zachrypniętym głosem .
-Obudziłeś mnie -uświadamiam mu-co chcesz?-pytam
-Chciałbym cię przeprosić , że ci nic wcześniej nie powiedziałem.
-Okej . Przyjmuje , a teraz spadaj i baw się dobrze z tą twoją nową .
-Jaka miła . Z jaką nową ?-pyta zdezorientowany
-Z dziewczyną ,którą wyrwiesz dzisiaj w klubie . Bo jak się nie mylę to Jo właśnie szykuje się na jakąś imprezę .
-Wróżka -śmieje się .
-Bywa.. Dobra kończę . Pa-żegnam się .
-Pa i jeszcze raz przepraszam .
Rozłączam się i widzę jedną nieprzeczytaną wiadomość o Neymara. Od Neymara? Coś się musiało stać bo on pisał ,albo dzwonił do mnie tylko wtedy jak stało się coś złego. A może coś się stało Rafie?
Czytam wiadomość i się uspokajam .
"Hej. Co robisz ?"
"Hej . Nudzę się "
W tym momencie słyszę dzwonek do drzwi. Wychodzę z pokoju i kieruje się w stronę drzwi . Otwieram i widzę osobę której bym się tu i o tej porze nigdy nie spodziewała .



No to mamy pierwszy rozdział :D
Mam nadzieje , że się podoba ..
Proszę o jakiekolwiek komentarze , ale nie zmuszam :*