niedziela, 19 kwietnia 2015

6.Teraz tak szybko mi nie uciekniesz ..

Siedzę w domu i oglądam telewizję.Lecą same nudy tak jak zawsze. Dla takiego wymagającego człowieka jak ja, nie ma nic ciekawego. Czy ja naprawdę nie jestem aż taka wymagająca? No chyba nie. No może troszkę,ale to jeszcze zależy od mojego humoru.To jest jedna z moich wad, że działam pod wpływem emocji. W końcu trafiam na coś godnego mojej uwagi i zaczynam oglądać.
Już od godziny oglądam film,który na prawdę mi się spodobał. Niby nic wielkiego,ale zawsze coś.
Wpycham w siebie lody waniliowe z moją ulubioną malinową polewą, którą mogła bym jeść na co dzień.Mam ochotę iść już spać , ale poczekam na tatę, bo chcę z nim jeszcze pogadać na temat jego pracy. Brakuje mi już ojca. Nie mam z kim pogadać jak wstaje chyba, że przychodzi do mnie Rafa, ale ona nie zastąpi mi ojca ani matki, której nie mam. Strasznie przykro mi  z tego powodu, że nie mam się komu poradzić czy wyżalić. Fakt jest Rafa, ale to nie to samo co rozmowa z mamą.
Pociesza mnie i wysłucha, ale nie pouczy mnie i nie udzieli dorosłej rady.
Kocham ją jak siostrę i nie wiem co bym zrobiła gdyby nasza przyjaźń się rozpadła. Jestem tego świadoma, że wszystko kiedyś się kończy, ale nie zwracam na to uwagi. Niech się dzieje co chcę, ale ja nigdy nie rozstanę się z Rafą. Nawet jeśli bym musiałam. Nic nas nie rozdzieli a zwłaszcza nikt nie ma prawa stanąć na drodze naszej przyjaźni.
Odkładam puste pudełko po lodach na stolik i układam się wygodnie na kanapie. Film coraz bardziej mnie nudzi i robię się senna. Nawet nie wiem kiedy moje powieki robią się ciężkie, zasypiam.

*Rafa*

Pukamy do drzwi, ale nikt nam nie otwiera.Rosie miała zostać dzisiaj w domu ponieważ była zmęczona.Na ogół jak coś mówi to prawdę, więc coraz bardziej zaczynam a raczej zaczynamy się martwić bo Neymar też na zadowolonego nie wygląda.
Odruchowo łapie za klamkę żeby upewnić się czy na pewno nikogo nie ma. Ku mojemu zdziwieniu drzwi otwierają się a przez moją głowę przelatuje tysiąc myśli. Zaczynam panikować. Może poślizgnęła się i upadła w łazience? Może co coś jej się stało? Szybkim krokiem wparowałam do domu. Zaczynamy szukać jej w cały domu począwszy od jej pokoju i łazienki. Krzyczę jej imię z nadzieją, że się odezwie.
Przeszukujemy z Julia całą górę, ale nigdzie jej nie ma.Zaczynam myśleć,że mnie po prostu wystawiła.
-Rafa tu jest -mówi szeptem z dołu Neymar. Szybko zbiegam na dół do salonu. Spoglądam na kanapę a na niej Rosi śpi jak zabita.Zaczynam płakać ,ale to łzy szczęścia. Nie wiem co bym sobie zrobiła gdyby jej się coś stało.Odwróciłam się do stojących za mną  przyjaciół i widziałam wyraźną ulgę na ich twarzach. Wiem , że tak samo ja ja się przejęli.
-Rosie obudź się -szepczę jej do ucha a dziewczyna otwiera swoje powieki. Jest zaskoczona naszymi osobami w jej domu. Nic dziwnego skoro maraton miał być u nas.
-Co wy tutaj robicie ? - pyta zaskoczona ilustrując każdego z nas. Jest zaspana i jeszcze dobrze nie kontaktuje ze światem.
-Przyszliśmy do ciebie na maraton. Nie chcieliśmy zostawiać cię samej -wtrąciła się Julia kucając nad naszym śpiochem.
-Nie musieliście -przeciera swoje zaspane oczęta i podnosi się do pozycji-ale dziękuję -dodaje.
-No to co zaczynamy ?-pata z entuzjazmem mój braciszek.
Wszyscy siadamy na kanapie. No prawie wszyscy bo Jo rozwalił się na fotelu a Neymar na podłodze żeby tylko nie musieć siedzieć obok Rosie. Dziecko po prostu dziecko.Chłopaki włączają pierwszy film czyli horror. Na samą myśl ciarki mi przechodzą. Przytulam się do Rosie i obie nakrywamy się mięciutkim kocykiem.
-Jest tata?-podnosi się nagle Rosie.
-Nie ,nie ma -odpowiadam. Opadła znowu na kanapę wtulając się w poduszkę. Była rozczarowana, ale nie wiem czym. Może to chodzi o jej tatę. Ostatnio mówiła mi, że chcę z nim pogadać.
-Nie martw się -szepczę jej do ucha i głaszczę po głowie. Wiem , że brakuje jej ojca a najbardziej matki.
Dziewczyna wtula się we mnie i możemy oglądać ten film a raczej horror.
Julia przytuliła się do nas po pierwszej strasznej scenie. Chłopaki śmieją się z nas, ale to nie nasza wina, że ten horror jest taki straszny. No w końcu horror jak by nie było.
Neymar siedzi przed nami na podłodze oparty o kanapę więc postanawiamy z Rosi go trochę podręczyć. Na zmianie dzióbiemy go w żebra nagami a raczej palcami.Nie zwraca na to uwagi tylko śmieje się pod nosem. My też nie wytrzymujemy i wybuchamy. Tak bez powodu. Obdarowuje nas "gniewnym" spojrzeniem i dalej ogląda a my zaczynamy ponownie zabawę.
Tym razem nie wytrzymuje, chwyta nogę Rosi i ściąga ją z kanapy powodując głośny huk.Zaczynają "bić się" i turlać po całej podłodze. Chwytam odruchowo telefon i nagrywam ich wygłupy. No w końcu może dojdzie do czegoś między nimi. Tak bardzo bym chciała, bo wiem, że on są dla siebie stworzeni.
W końcu opamiętują się i każdy siada na swoich miejscach jednak ja z Rosi nie zamierzamy przestać.
Obmyślamy plan działania i obie wykonujemy to co ustaliłyśmy. Ja biorę Neymara a ona Jotę. Julia już smacznie śpi więc nie będziemy jej przeszkadzać.
Ja dalej dźgałam palcami Neymara a Rosie zajęła się Jotą, który prawie zasypiał. Po cichu zakrada się obok fotela na którym siedział Jo i od czasu do czasu smyra go po uchu na co on się po nim drapie. Siedzi za fotelem i mam wrażenie, że zaraz wybuchnie  śmiechem.
-Bierzemy je !-krzykną Jo na co Neymar zrywa się z podłogi i przerzuca mnie przez swoje ramię. Próbuję się jakoś wydostać, ale nic  z tego. Jo zajął się Rosie.Obie drzemy się jak opętane , ale Julia nadal śpi jak zabita.

*Rosie*

Jota przeżucia mnie przez ramie na co ja głośno krzyczę i wyrywam się mu. Nic z tego. Chłopak jest niewzruszony moim biciem z resztą tak jak Neymar.
-Pożałujecie, że z nami zadarłyście-wypowiedział się Neymar z tym swoim jakże łobuzerskim uśmieszkiem- gdzie macie telefony?-pyta podejrzanie. Po co im nasze telefony?
-Na kanapie -odpowiada Rafa. Jak się na nią patrzę to chce mi się śmiać tak bez powodu.
-No to działamy !-krzyczy Jo i wybiega ze mną na dwór. Drę się jak opętana, bo orientuje się,że chca nas wrzucić do basenu. Po chwili loduje z wielkim pluskiem w wodzie razem z Jo. Oczywiście dołącza do nas Rafa z Neymarem. Chłopaki nabijają się z nas a my zdezorientowane z cała sytuacją chlapiemy ich wodą. Teraz już wiem po co były mu nasze telefony. Biedny bał się że je nam zniszczy. Pożałował by tego gdyby mój telefon uległ zniszczeniu.
Neymar gdzieś znikną pod wodą a my spanikowane przybliżyłyśmy się do siebie nie wiedząc co zrobić.
Niespodziewanie ktoś pociąga mnie do wody. Na szczęście zdążyłam nabrać powietrza do płuc.
Otwieram oczy pod wodą i widzę zadowolonego Neymara. Wynurzam się i płynę do brzegu, ale moja droga jest przerwana przez pewnego osobnika. Przyciąga mnie do siebie.
-A ty gdzie się wybierasz ?-pyta i obdarza mnie swoim nienagannym uśmieszkiem. Chlapie mnie wodą w twarz na co ja próbuję go podtopić. Na marne moje starania bo za nic w świecie nie mogłam go przewrócić. Śmieje się bezczelnie ze mnie po czym chlapie go wodą w twarz,
-Teraz to pożałujesz -grozi mi i zanurza mnie w wodzie. Nie mogę złapać tchu i wynurzam się.
-Głupek ! -krzyczę bo to mogło skończyć się źle. Po raz kolejny przyciąga mnie do siebie i ku mojemu zaskoczeniu pochyla się nade mną i składa delikatny pocałunek na moich ustach. W pierwszej chwili nie wiem co robić. Odrywam się od niego spoglądam głęboko w oczy i wychodzę z basenu. Co on sobie wyobraża? Jak on mógł? Może to jest dziwne, ale było mi przyjemnie.
Cała roztrzęsiona, bo jest mi zimo pobiegłam na górę przebrać się w coś cieplejszego. Po chili do mojego pokoju wchodzi tak samo roztrzęsiona a zarazem podniecona Rafa.'
-Rosie!-krzyczy i rzuca mi się na szyję. Domyślam się, że wszystko widziała.
-Widziałaś?-pytam i siadłam na brzegu łóżka. Dziewczyna przytakuje i trzęsie się z zimna. Podnoszę się i wygrzebuję  z szafy ubrania dla mnie i dla Rafy. Ja zajmuję pierwsza łazienkę i przebieram się w wybrane ciuchy czyli dresy i za duża bluza. Do tego trampki. Włosów nie suszę bo nie ma sensu.
Nie wiem jak ja mam tam teraz zejść. Jak spojrzeć mu w oczy? Nie wiem. To jest takie trudne.
W końcu zbieram się na odwagę i schodzę na dół . Od razu w drzwiach zatrzymuje mnie Neymar. Sprawnym ruchem go wyminęłam i usiadłam na kanapie gdzie jeszcze nikogo nie było oprócz śpiącej Juli. Jutro będzie żałowała że ją tyle ominęło.
-Nie uciekaj przede mną tylko ze mną pogadaj - mówi zachrypniętym głosem siadając obok mnie.
-Nie mamy o czym - kieruje swój wzrok w jego stronę. Mogła bym godzinami wpatrywać się w jego piękne oczy. Stop. Rosie stop.
-Jakoś jak cię pocałowałem to nie protestowałaś -mówi z grymasem na twarzy.
-To było pod wpływem chwili-wydukałam. To było pod wpływem chwili. Na prawdę nie mogłam wymyślić czego bardziej przekonującego.
-Czy ty słyszysz sama siebie?-pyta a ja nie wiem co mam mu odpowiedzieć. Odwracam wzrok i kieruje się na na górę.
Po raz kolejny i już nie wiem który Neymar zatrzymuje mnie, przypiera do ściany .
-Teraz tak szybko mi nie uciekniesz -patrze w jego błyszczące oczy i nie wiem co mam teraz zrobić.Uciekać czy zostać?
Delikatnie gładzi opuszkiem kciuka mój policzek. Po moim ciele momentalnie przechodzą przyjemne ciarki, których szybko się pozbywam jednak ukłucie w klatce piersiowej daje po o sobie znać. Zbliża swoją twarz do moje a nasze usta łączą się w delikatny a zarazem namiętny pocałunek.
-Neymar ...ja nie wiem -mruczę i biegnę do swojego pokoju gdzie siedzi Rafa rozczesując swoje włosy. Rzucam się jej w ramiona i zaczynam płakać. Nie wiem czy ja coś do niego czuję . Nie chcę go ranić, ale nie jestem pewna swoich uczuć.
-Ej mała co jest?-pyta mnie jak zwykle zatroskana.
-Całowałam się z Neymarem-odpowiadam jej i nurkuje głową w poduszkach cały czas płacząc.
-Drugi raz? -pyta ja ja tylko kiwam głową. Wiem , że to głupie co zrobiłam , ale tak moja natura. Po prostu w niezręcznych sytuacjach uciekam.
Dlaczego ja się wali to wszystko na raz?

------------------------------------------------------------
Za błędy przepraszam.
Dziękuję za ostatnie komentarze pod rozdziałem :)


Moja kochana cieszynka <3



środa, 1 kwietnia 2015

5. Znowu sieroto go zgubiłaś!?

-Że co ? -pytam i marsze brwi. Nie wiem o co mu chodzi. Jak jak najszybciej chcę zapomnieć o tamtej sytuacji i żyć dalej. Nie mam zamiaru rozpamiętywać tego do końca życia. Było minęło.
-To co słyszałaś -mamrocze i wbija we mnie to swoje obłędne spojrzenie. Odwracam wzrok i kieruje go w stronę wody i dziewczyn wygłupiających się razem z Jo. Muszę przyznać, że bawią się doskonale. Tak jak małe dzieci. Ja też tak chce i zaraz dołączę się do nich, bo nie mam zamiaru tu z nim siedzieć. Nie chcę go słuchać i tyle.
Chłopak nadal siedzi koło mnie i wpatruje się we mnie jak w obrazek. Zaczyna mnie to nieco irytować, ale dalej staram się udawać niewzruszoną. Dokładnie skanuje  jego wcześniejsze słowa, które rozbijały się w mojej głowie niczym echo. Stwierdzam, że dalej nie rozumiem o co mu chodzi.
-Możesz mi powiedzieć o co ci tak na prawdę chodzi ?-pytam i kieruje swój wzrok na niego. Otwiera usta jak by chciał coś powiedzieć i po chwili je zamyka. Jego twarz momentalnie smutnieje i odwraca swój wzrok przy tym zmieniając swój obiekt zainteresowania. Podkula nogi i opiera na swoich kolanach ręce.
Z jego wyrazu twarzy wnioskuje, że nie wie jaką ma mi udzielić odpowiedz.
-Już nic-w końcu odpowiada i opuszcza głowę w dół , wpijając wzrok w piasek. Każda odpowiedz by mnie sadysfakcjonowała , ale dlaczego musiał akurat dać taką na którą ja tym razem nie miałam pomysłu.
-Jak chcesz.. miałeś okazje powiedzieć co ci leży na sercu. ale jak nie to nie. Do niczego cię nie zmuszam, ale wiedz , że ja o tamtym incydencie nie zamierzam już pamiętać-mówię jednym tchem i wstaje z koca. Może jestem bezduszna i bez serca , ale miał okazję powiedzieć mi o co mu  chodzi , ale tego nie zrobił i to jego strata. Jest mi go trochę szkoda bo wiedzę, że coś go gryzie.
-Chodź -wyciągam do niego rękę a ten łapie mnie za nią i przyciąga do siebie tak, że ląduje prosto na nim.
-Idę -szepcze mi na ucho i wstaję a ja dalej leżę na piachu. Zachował się jak totalny debil. Chciałam tylko być uprzejma , ale do niego nic nie dociera.
Szybkim ruchem podnoszę się z ziemi i idę do morza Śródziemnego dołączyć do przyjaciół. Nie zważając na Neymara wchodzącego do wody  , zaczynamy chlapać się wodą. Bawimy się przy tym przezabawnie a zwłaszcza ja i Jo , który właśnie zarzucił sobie mnie na ramię i biega po wodzie chlapiąc przy tym innych. W końcu się opanowuję i opuszcza mnie do wody.
Nie chcę mi się już bawić więc idę na koc i okrywam się suchym, cieplutkim ręcznikiem.


Otwieram drzwi do domu i jak zwykle nie zastaje w nim żywej duszy. Coraz bardziej zastanawiam się nad kupnem jakiegoś psiaka. Brakuje mi kogoś takiego pociesznego, kto będzie mnie zawsze witał kiedy będę wracała do domu,
Idę do mojego pokoju i zamykam drzwi. Rzucam na łóżko małą torebkę i podchodzę do szafy wybrać jakieś luźne ciuszki  na samotny wieczór. Wybieram luźną niebieską bluzę i  do tego czarne leginsy.
Przebieram się i szukam w torebce mojego telefonu , który jak myślę powinien się w niej znajdować. Jednak się mylę.Nie ma go.Panikuję i jeszcze raz przeszukuję moją torebkę. Nie ma.
Biegnę na  dół po schodach i jak najszybciej wybiegam z domu. Kieruję się w stronę domu Rafy, Może tam zostawiłam ten cholerny telefon. Nie chcę nawet myśleć że ktoś obcy zobaczy moje wiadomości, galerie,a co najgorsze nagrania na których mówię,że podoba mi się Neymar.
Jakim trzeba być człowiekiem żeby nie założyć hasła na telefon. Bez mózg i tyle.
Dobiegam do posiadłości przyjaciółki i wchodzę na jej posesje. Na podwórku natykam się na Neymara grzebiącego w swoim aucie.
-Ros-mówi i kieuję swój wzrok w moją stronę, ale ja to lekceważę. Wbiegam szybko do domu i bez żadnego wahania wchodzę do pokoju mojej przyjaciółki.
Zastaję tam całującą się parę.
-Sorka -wycofuje się. Kucze dlaczego nie zapukałam? Mogła bym w tym momencie uniknąć odruchu wymiotnego. Rafa z tym swoim zmieszali się a ja czuję że robię się różowa na twarzy.
-Spoko-odezwał się stanowczym a zarazem miłym głosem. Nie znam go, ale jakoś nie pali mi się aby go poznać. Nic mnie w w nim nie zachwyca w przeciwieństwie do Raf. Ciągle brzęczy mi nad uchem jaki to on nie jest i co robi. Bla bla bla...
-Chciałaś coś? - zapytała oschle co manie jakoś tak trochę zabolało. No wiem że im przerwałam, ale nie powinna odzywać się do mnie w taki sposób.
-Nie widziałaś mojego telefonu ?-pytam z nadzieją w głosie. Modlę się w duchu żeby z za pleców wyciągnęła mój ukochany telefon.
-Znowu sieroto go zgubiłaś !-krzyczy już bardziej przez śmiech, ale mnie to nie rusza. Niech sobie mówi co chce i lepiej  zajmie tym swoim-Przecież wiesz co tam było -wstaje z kolan chłopaka.
-Wiem -wzdycham i wychodzę z pokoju. Zostawiam ich samy i idę dalej szukać telefonu bo gdzieś musi być. Nie rozpłyną by się od tak.
Nie rozumiem już Raf.. Nigdy jeszcze nie była dla mnie niemiła i nie wiem co mam o tym sądzić, ale jestem pewna, że za zmianą jej zachowania kryje się ten burak.
-Ros !-krzyczy za plecami Neymar. Nie zwracam na to uwagi bo po co. Jestem na niego wkurzona za to co zrobił na plaży.
Chciałam tylko go jakoś pocieszyć a on perfidnie  sobie ze mnie zakpił. Pomoc w tych czasach się już chyba nie liczy a zwłaszcza dla tej dwójki.  Widać, że rodzeństwo.
Łapie mnie za ramię i odwraca przodem do siebie,
-Możesz się zatrzymać? Bo chyba mam coś twojego -informuje mnie i na jego twarzy pojawia się minimalny uśmieszek. Nie widzę dokładnie jego twarzy bo piekielne słońce świeci mi prosto w oczy.
-Czyli ? pytam, zakładam ręce na piersi i opieram się o murek,który znajduję się obok furtki.
Patrze się w skupieniu na szperającego po kieszeniach chłopaka.Moja twarz nie wyraża żadnych emocji tak jak bym była pozbawiona uczuć osobą. Wcale tak nie jest, ale czasem  mam ochotę zmienić coś w swoim życiu i żyć pełnią życia. Jestem przekonana, że umrę jako stara zrzędząca baba a nie starsza kobieta która cieszy się że tak wile osiągnęła i może umrzeć w spokoju.
Mój wyraz twarzy zmienił się gdy chłopak wyją z kieszeni moją własność w postaci telefonu.
Z przypływu radości skaczę chłopakowi na szyję i całuję  go w brudny od smaru policzek. W końcu trzymam swoją własność w rękach. Kamień spad mi z serca że nikt w nim nie grzebał chociaż nie jestem pewna czy Neymar tego nie robił. Jak by zobaczył ten filmik to chyba bym się zabiła.
-Uuu... -słyszę głośny śmiech Rafy, która aktualnie śmieje się przez okno.Ta to ma pomysły.
Zaczynam się śmiać zresztą tak jak Neymar. Wygląda to komicznie.
-Czego chcesz intrygantko?-pytam i śmieje się przez śmiech do Brazylijki.Nie wiem czy ona tak na mnie działa czy to przez odzyskanie telefonu.
-Jaa ..No skąd .. Nigdy -wypiera się i wybucha śmiechem pokazując- Przyjdź wieczorem to zrobimy sobie całonocny maraton filmowy- proponuje.
-A ten no.. tamten osobnik będzie?-pytam tłumiąc w sobie śmiech. Mina Rafy jest bezcenna. Teraz udaje obrażoną.Spoglądam na stojącego za mną Neymara, który cały czas się dusi.
-Ten osobnik nazywa się Diego i nie , nie będzie go- robi nadętą minę- będziemy my tylko w piątkę-informuje mnie i zamyka okno nie czekając nawet na moją odpowiedz. Widać nie zależy jej na tym żebym przyszła.
-To jak? Przyjdzie? -pyta. Z tego całego towarzystwa to chyba jemu najbardziej zależy na mojej obecności, ale nie mam ochoty iść.
-Nie wiem-odpowiadam i nie czekając na jego odpowiedz ruszyłam do domu. No super. Dopiero co skrytykowałam zachowanie Rafy a teraz ja się tak samo zachowałam. Cała ja.
Nie chcę mi się iść i przez całą noc oglądać filmu a w dzień chodzić jak cień. Nie dziękuję. Wolę sie porządnie wyspać. Może chociaż dzisiaj spędzę trochę czasu z tatą , bo ostatnio prawie wcale się nie widujemy. Wiem że ciężko pracuję, ale ja też potrzebuję ojca.
Otwieram drzwi tylko po to żeby za chwile nimi trzasnąć i idę do pokoju przebrać się w coś wygodnego. Znowu.
Przebieram się i idę  do kuchni żeby zrobić sobie coś do jedzenia. Dawno nie jadłam i strasznie burczy mi w brzuchu.
Zastanawiam się dłuższą chwilę co mam sobie zrobić i postanawiam postawić na kisiel malinowy. Mmm .. już czuję ten zapach.


"Rafaela"

Diego już sobie poszedł więc mogę zacząć szykować się na nasz nocny maraton. Muszę przebrać się w coś wygodniejszego, ale najpierw przygotuję przekąski i coś do picie. Trzeba jeszcze znieść do salonu poduszki i koce , ale tym zajmie się Neymar. Nie będę sama wszystkiego robić. Od czego ma się starszego brata.
-Neymar !-krzyczę schodząc na dół bo nie wiem gdzie on jest.
-Nie krzycz tu jestem -słyszę głos do biegający z salonu. Neymar jak zwykle leży rozwalony na kanapie i ogląda TV
-Możesz mi pomóc ?-pytam i siadam na kanapie koło niego.. Oczywiście od razu się mną wysługuje i kładzie nogi na moich udach.- Nie za dobrze ci -dostaje ode mnie poduszką w głowę. Zaczynamy się śmiać ja nienormalni, ale to u nas norma. Tak samo jak z Rosie. A właśnie Rosie.
-W czym ? -pyta i dalej ogląda bzdury w Tv
-Trzeba ściągnąć z góry koce i poduszki. Przecież dzisiaj przychodzi banda -śmieje się. Lubię ich tak nazywać. Zachowują się czasem jak małpy albo małe dzieci.
-A Rosie przyjdzie ?-zaskakuje mnie trochę tym pytaniem.
-Nie wiem zaraz do niej napisze .. A co?-macham zabawnie brwiami na , ale po chwili tego żałuję bo dostaje poduszka. Na pierwszy rzut oka widać że  mają się ku sobie , ale dlaczego oni są tacy uparci i nic nie robią.
- Nic ..-porusza ramionami ja by to go wcale nie obchodziło, ale ja wiem że jest inaczej.
Wyciągam z tylniej kieszonki telefon i piszę sms'a do Rosie.
" Hej leniuchu .. Przychodzisz? Czekamy "
" Hej intrygantko.. Nie, nie przychodzę :/"
" Ej ! Dlaczego ? Coś się stało?"
" Jestem zmęczona , ale wy bawcie się dobrze :* "
" Bez ciebie ?:/"
" Tak wyszło :)"
" Neymar będzie zawiedziony ;)"
" Wariatka! :)"
"Mówię prawdę złotko ^^"
" No chyba nie .."
" Chciała bym mieć taką bratową :)"
" Marzenia.. "
" Albo rzeczywistość "
" W twoich snach złociutka "
-Ja wam kiedyś , gdzieś coś zrobię. Oboje uparci -wywracam oczami a Neymar nie wie o co mi chodzi. Dlaczego oni zachowują się jak bachory? Przecież to widać na kilometr że się sobie podobają. Dlaczego nie mogą jak cywilizowani ludzie porozmawiać tylko się unikają?
- O co ci chodzi -podnosi się z kanapy zdezorientowany.
-O ciebie i Rosie -wstaję z kanapy i zakładam ręce na piersi.
- Dalej cię nie rozumiem -marszczy brwi tak jak by nie widział o co mi chodzi.
-Przecież wiem, że ona ci się podoba i ty jej.-delikatnie się uśmiecham i czekam na reakcje mojego braciszka.
-Powiedziała ci to ? -pyta ciekawsko. Teraz to już wpadł po same uszy.
-Nie trzeba nic mówić .. To widać - śmieje się i opadam na kanapę - Lepiej z nią pogadaj za nim będzie za późno.
-Może i tak zrobię , ale boje się jej reakcji -wyznaję a ja się dziwie. No w końcu to przyznał. Już nie mam siły im tego wmawiać. W końcu przejrzał na oczy , ale boje się reakcji Rosie bo nie jestem przekonana czy na pewno on jej się podoba. Mam nadzieję że tak i że go nie wkopałam.
- Nie będzie źle. Nie martw się tylko z nią jak najszybciej pogadaj -przytulam go i pod nosem się uśmiecham.Może w końcu mój plan wypali. Muszę powiedzieć o tym Juli. Albo nie. Jak na razie to będzie sekret naszej trójki. On dowiedzą się o tym jako drudzy.
-Przyjdzie dzisiaj ?-pyta smutnym głosem. Nie lubię jak jest smutny.
-Nie, ale mam plan -śmiej się i klepie go po ramieniu.
-Jaki znowu plan? Ona ma rację z tą intrygantką -uśmiecha się. No może i jestem intrygantką, ale nic na to nie poradzę. Tak już moja natura. Lubię swatać
-Księżniczka nie chce przyjść do księcia , więc książę pójdzie do księżniczki tylko że z obstawa-oboje wybuchamy śmiechem. Mam dobry plan. Rosie nie chcę przyjść, więc całą zabawę przeniesiemy do niej.
-Okej -wstaje z kanapy i idzie na górę . Jak się domyślam idzie do swojego pokoju się wyszykować.
Wyciągam po raz kolejny telefon  z tylniej kieszonki i piszę do Juli.
" Zabawę przenosimy do Rosie "
"Dlaczego?"
" Dowiesz się w swoim czasie"
"Jestem już prawie u was"
" Czekam "
Idę do pokoju przebrać się w coś wygodnego. Wybieram odpowiednie ciuch na dzisiaj i idę do łazienki wziąć szybki prysznic za nim Julia przyjdzie. Tylko nie wiem gdzie podziewa się Jo , ale obiecał że na 19 na pewno będzie.
Umyłam się i wysuszyłam włosy. Dzisiaj postanowiłam nie prostować bo nie ma sensu. Przecież będziemy siedzieć całą noc na kanapie i oglądać filmy.
Ubrałam się zwyczajnie w świecie i już byłam gotowa do wyjścia. Pozostało mi tylko czekać na resztę.
Z chodzę na dół i widzę wszystkich na których miałam czekać. Jak się okazuje to oni na mnie czekali a nie ja na nich.
Przed wyjściem robię sobie selfie z Neymarem i dodaje na instagrama z dopiskiem " My boy. Te AMO"
Wychodzimy z domu i kreujemy się w stronę domu księżniczki, która za nic w świecie się teraz nas nie spodziewa .


___________________________
Dałam ciała:/ Przyznaje bez bicia ...
Miałam zamiar trochę dopisać , ale koniecznie chciałam dzisiaj dodać rozdział ponieważ trochę zaniedbałam pisanie :/
Czekam na jakiekolwiek komentarze :)
Jeszcze raz przepraszam :)
I dziękuję za komentarze pod ostatnim rozdziałem :)